Author

Nolijka

Browsing

Pierwsza rzecz, która kojarzy się Wam z serią Oszukać przeznaczenie to?

Pierwsze co przychodzi mi na myśl, to kultowa już ciężarówka wioząca bale drewna. Podobno młodzi nie znają, ale że ja już młoda nie jestem i oglądałam wszystkie poprzednie części, znam temat :D 

Widzieliście już film “Oszukać przeznaczenie. Więzy krwi”? Dzięki @moje_filmy miałam przyjemność ponownie wkroczyć do okrutnego świata, w którym Śmierć zbiera swoje żniwo i nie przepuści żadnej okazji do tego, aby wziąć to, co do niej należy. A kiedy ktoś próbuje ją oszukać, robi się niezły bajzel. 

“Więzy krwi” to film, który bardzo mi się podobały, poczułam klimat poprzednich części, ale jeśli nie przepadacie za filmami, w których główną rolę gra Śmierć, “Oszukać przeznaczenie” raczej nie przypadnie Wam do gustu. Mnie wciągnął i myślę nad obejrzeniem całej serii od początku, bo naprawdę dawno do niej nie wracałam. 

Bohaterowie pojawiający się w filmie byli charakterystyczni i zróżnicowani. Prawdziwych fanów serii z pewnością ucieszy pojawienie się Tony’ego Todda, ale ja nic więcej Wam nie powiem. 

SPOILER! 

Film wciągnął mnie od pierwszych minut, w których to trafiamy do przeszłości, aby dowiedzieć się, jak historia ma się do teraźniejszości. Jedną z bohaterek imieniem Iris, nawiedza przerażająca wizja, w której wszyscy ludzie znajdujący się na wieży widokowej, giną i tak też się dzieje.  

Lata później, jej wnuczka Stefani doświadcza koszmaru, w którym śni jej się całe wydarzenie z przeszłości i nie mogąc dłużej przez to funkcjonować, zaczyna drążyć temat. Okazuje się, że jej babcia Iris, zapobiegła katastrofie i w porę uratowała całe towarzystwo, ale podpadła tym Śmierci, która i tak postanowiła wszystkich wykończyć. Niestety przez ogrom ludzi, którzy byli wówczas na miejscu, trwało to latami, a więzów krwi także nie mogła zignorować, dlatego sprzątanie było niezwykle żmudne. Dramat rodziny Stefani powoli rozgrywał się na oczach wszystkich jej członków. Czy ta makabra kiedyś się skończy? 

Jeśli chcielibyście mieć taką płytę u siebie, zakupicie ją na:  https://starstore.pl/5014-oszukac-przeznaczenie

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] @MOJE_FILMY 

Kto oglądał już film Minecraft? 

My! My oglądaliśmy, nawet kilka razy! Jako że mam w domu fana i fankę tej gry, nie mogło obejść się bez obejrzenia tego filmu. O ile ja podeszłam do niego z ogromnym dystansem (nie gram w grę), tak mój mąż i córka przebierali na niego nóżkami. Ostatecznie wszyscy wyszliśmy bardzo zadowoleni z seansu, a dziś mam w ręce płytę z tym oto filmem, w dodatku w doskonałej jakości bo jest to blu-ray! 

Bardzo dawno nie miałam w ręce żadnej płyty z filmem, to trzeba przyznać. Mam jednak PS5 i z przyjemnością ogląda się na niej wszystkie filmy, bo takie posiadam, ale w dobie platform, często odchodzi to w zapomnienie. A szkoda! Dlatego tym bardziej cieszę się, że otrzymałam egzemplarz filmu Minecraft od @moje_filmy i w każdej chwili będziemy mogli po niego sięgnąć. 

Jeśli lubicie to uniwersum, będziecie zadowoleni, a dzieciaki będą zachwycone. Mnie bardzo się podobało i choć nie znam wszystkich szczegółów tej gry, mąż powiedział, że wszystkie niuanse są bardzo dobrze odwzorowane w filmie. 

Ciekawym doświadczeniem było zobaczyć Jasona Momoa w roli komediowej, kojarzony jest raczej z innych roli, ale moim zdaniem sprawdził się w niej doskonale! Jack Black jako Steve nie zawiódł, podobnie jak Emma Myers i pozostali aktorzy. Nie mogło zabraknąć także totalnie komicznego wątku, którym było przedostanie się villagera do naszego świata i wynikający z tego, dość nieoczekiwany wątek romantyczny.

Film jest skierowany do fanów Minecrafta i jest to oczywiste, ale dla osób, które nie mają na co dzień do czynienia z tym uniwersum, także będzie interesujący. Ja nie gram i byłam zadowolona, nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie. Jest to bardzo lekki i przyjemny film, wizualnie piękny i moim zdaniem, “kwadratowy” świat Minecrafta świetnie wyglądał na dużym ekranie. 

Jeśli chcielibyście mieć taką płytę u siebie, zakupicie ją na:  https://starstore.pl/5003-minecraft-film

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] @MOJE_FILMY

Oglądaliście już wersję aktorską Lilo & Stitch? 

My tak i baaaardzo nam się podobało! Jednak byłam sceptycznie nastawiona do tej ekranizacji i po prostu bałam się, że będzie to fatalne. Nic bardziej mylnego! Bawiłam się doskonale, a aktorzy byli idealnie dopasowani.

Miałam obawy nie tylko jeśli chodzi o odwzorowanie, ale również do efektów, jednak niebieski kosmita był tak świetnie zrobiony, że wszystko wyglądało naturalnie, całość nie odbiegała od popularnej i lubianej bajki. 

Jestem fanką Lilo i Stitcha od bardzo dawna, zawsze ta animacja zajmowała specjalne miejsce w moim sercu, a film spełnił wszystkie moje oczekiwania. Nawet się na nim wzruszyłam! 

Młodziutka aktorka wcielająca się w rolę Lilo – Maia Kealoha, była świetna, podobnie jak jej siostra i cała reszta obsady. Film był pełen humoru, wartkiej akcji, przepełniony emocjami, miłością, ale też gniewem i smutkiem po stracie rodziców. Maia bardzo dużo wniosła do tej ekranizacji, przede wszystkim naturalność, dziecięcy urok i radość. Chyba nie można było dobrać lepszej aktorki do roli Lilo! 

Zawsze z dystansem podchodzę do aktorskich wersji filmowych moich ulubionych bajek i niestety często pozostaje tylko niesmak i rozczarowanie, podobnie ma się to do adaptacji książek i przenoszeniu ich na duży ekran. Osobiście uwielbiam bajki i nie czuję potrzeby oglądania ich w innej wersji, ale w przypadku Lilo & Stich nie mogliśmy sobie po prostu odmówić i wyszło naprawdę dobrze! 

Jeśli chcielibyście mieć taką płytę u siebie, zakupicie ją na:  https://starstore.pl/5136-lilo-stitch

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] @moje_filmy

Voidfall od wydawnictwa PORTAL GAMES to potężna gra. W dosłownym znaczeniu tego słowa. Jest to jedna z największych, najcięższych i NAJDŁUŻSZYCH gier w mojej kolekcji. Przytłoczyła mnie swoim rozmiarem i kilkoma innymi drobiazgami, ale o tym poniżej. 

Kiedy otworzyłam pudełko, krew odpłynęła mi z twarzy z jednej przyczyny. Instrukcja, a raczej książka, instrukcja i instrukcja do instrukcji. Na wstępie zaznaczę, że Voidfall to gra oparta na scenariuszach i można rozgrywać ją w trzech trybach – kooperacji, rywalizacji oraz solo. Przyznam się, że rozegraliśmy tylko tryb rywalizacji, ponieważ ta gra ma jeden minus – okropnie długo się w nią gra.

Jako że mamy ograniczone możliwości czasowe, nie będzie to tytuł, po który będziemy często sięgać, ale sprawił nam ogrom satysfakcji i roztopił mózgi. Przynajmniej mój, bo mąż miał najlepszy czas podczas grania w tę grę. Dlaczego? PLANOWANIE. On jest mistrzem planowania, wszystko musi być logicznie ułożone, nie może być żadnej pomyłki, a ja w międzyczasie kiedy on planował swój ruch, zdążyłam posprzątać cały dom, zrobić obiad i mieć krótką drzemkę. Oczywiście żartuję, ale ta gra jest skrojona pod mojego męża. Ja osobiście nie lubię tak długiego planowania, ale cudownie jest próbować nowych rzeczy. 

Co mnie jeszcze w tej grze przeraziło? IKONOGRAFIKA. Ikonki, wszędzie ikonki, śniły mi się po nocach. Na szczęście są doskonale opisane, a jak jednak czegoś nie rozumiemy, to możemy sięgnąć po inną książeczkę z dokładniejszymi opisami i wszystko jest jasne. Na szczęście całość jest dość intuicyjna i stworzona perfekcyjnie, dlatego zrozumienie przyszło szybciej niż później. 

Gra Voidfall to nie jest gra dla początkujących osób. Już samo jej rozłożenie i przygotowanie zajmuje OGROM czasu, a rozgrywka drugie tyle, później złożenie tego wszystkiego też trochę zabiera. My mamy wersję z kartonowymi żetonami, ale słyszałam o tej rozszerzonej, gdzie dodatkowo trzeba sobie składać stateczki. Współczuję! :D Voidfall nie należy także do najprostszych, a gramy oczywiście na punkty, gdzie tę punktację budujemy sobie sami. 

Istnieje także scenariusz wprowadzający, który pozwoli poznać wszystkie aspekty gry, poprowadzi za rączkę krok po kroku. Bardzo to doceniam. 

W Voidfall podoba mi się bardzo duży wybór ras, bo jest ich aż 14, a każda jest inna i unikalna. Musimy stworzyć swoją frakcję od podstaw, ulepszać technologię i z rozsądkiem zagrywać karty. Losowość jest tutaj praktycznie zerowa, a cała gra rozgrywana jest w trzech cyklach. Scenariuszy jest mnóstwo, a regrywalność ogromna. 

Jeśli nie boicie się potężnych gier, macie mnóstwo wolnego czasu, ogrom miejsca do rozłożenia Voidfalla, a tematyka jest przez Was ubóstwiana, nie macie się czego bać, ta gra jest dla Was stworzona. Jeśli lubicie krótkie i szybkie rozgrywki, polecam sięgnąć po coś lżejszego niż ten kombajn. Cieszę się, że miałam przyjemność zapoznać się z tym tytułem i nie ukrywam, że było to dla nas bardzo duże wyzwanie, pierwsze takie! Czy zachęciło nas to do próbowania w przyszłości podobnych gier? I tak i nie. 

Była to niesamowicie intelektualna uczta, ale czas rozgrywki jest tutaj dla nas dużym minusem, szczególnie że i tak mamy go mało. Co nie zmienia faktu, że od czasu do czasu z pewnością będziemy wyciągać tę grę na stół.

Zdjęcia nie przedstawiają żadnej realnej rozgrywki. Widzicie na nich ogrom komponentów, znajdujących się w pudełku, a to i tak nie jest wszystko.

WSPÓŁPRACA BARTEROWA. Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Portal Games.

Hej! Garść nowości (marzec/kwiecień 2025) od wydawnictwa Zielona Sowa, każdy znajdzie coś dla siebie. Zapraszam!

Książka na fali to oczywiście “Czym jest AI?” i powiem szczerze, że dla dzieci super. Bardzo ładnie tłumaczy skąd się AI wzięło, co robi i oczywiście co to jest, a żeby to wszystko opowiedzieć, książka prowadzi czytelnika za rączkę. Swoją opowieść zaczyna od pokazania najbardziej nam znanej złożonej rzeczy we wszechświecie. Wiecie co to takiego? Nasz mózg! Później przejdziemy przez krótka i zwięzłą historię powstania komputerów, a następnie skupia się już na sztucznej inteligencji i tego co może oferować. Ciekawa, ładnie ilustrowana i konkretna pozycja dla młodych czytelników. Jestem na tak. 

“Robofabryka” to idealnie dopełnienie książki o AI, ponieważ opowiada o naszym układzie sterowania, czyli właśnie o mózgu. Wydana w całości na twardo, zabierze młodych czytelników w fantastyczną podróż w głąb naszej głowy i krok po kroku opowie o tajnikach i procesach, jakie w niej zachodzą. Tak naprawdę mózg nie jest zbadany w ogromnej części, ale czy ktoś kiedyś tego dokona? Kto wie! Środek książki skrywa mnóstwo wiedzy przystępnej dla dzieci już od 4 roku życia, opowie o zmysłach czy też układzie nerwowym, a na końcu znajdziecie niespodziankę do rozwiązania, aby wprawić mózg do pracy na najwyższych obrotach.

Kolejną pozycją, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie to “Wszystko powiem babci! O jednorożcach” autorstwa Joanny Jagiełło. Pozycja ta wypełniona jest po brzegi ciekawostkami przyrodniczymi, a także historycznymi, przemycanymi między wciągającą i lekką fabułą. Książka skierowana jest do dzieci 4+ i opowiada o rezolutnej Zosi, która bardzo wierzy w to, że jednorożce istniały naprawdę! Babcia dziewczynki zabiera ją w niesamowitą podróż po przeszłości i pokazuje różne rzeczy związane nie tylko z rogami, ale także ze starożytnością, a nawet historią Polski. Czy Zosia będzie zadowolona z takiej porcji wiedzy i nauki na temat domniemanych jednorożców? Lekka i świetna książka dla najmłodszych. Pozytywne zaskoczenie! 

“Kermitek i sekrety przyrody” to kolejna propozycja dla najmłodszych dzieci. Tytułowy Kermitek to uroczy piesek, który wraz z rodzinką i misiem Kermisiem przeżywają wiosenne przygody. Psiak ma za zadanie narysować obrazek, ale by tego dokonać, musi udać się na wyprawę i szukać oznak wiosny. Nie wszystko idzie jednak po jego myśli, ale grunt to się nie poddawać. Kermitek odwiedzi także pasiekę i zdobędzie dla mamy zdrowotny miód, a na końcu, razem ze swoją grupą przedszkolną, udadzą się na przepiękną, kwietną łąkę. Książka jest w całości ilustrowana, a historie lekkie i przyjemne. Polecam dla dzieci w wieku przedszkolnym. 

“Łowca tropów. Sprawa zaginionego diamentu” to 50 super zabaw i zagmatwanych zagadek skierowanych dla dzieci od 9 roku życia. Na prawie 170 stronach otrzymacie mnóstwo wciągających łamigłówek do rozwikłania i jeśli lubicie takie książki, będziecie zachwyceni. Zadania nie są trudne, w sam raz dla dzieci w wieku szkolnym, które potrafią już samodzielnie czytać i pragną wcielić się w rolę detektywa. Idealna książka do plecaka nie tylko na wakacje, ale także na weekendy czy nadchodzącą majówkę, a nawet do pociągu, autobusu czy na piknik. U nas takie książki z zagadkami są bardzo często w użytku i cieszę się, że teraz są na fali popularności. Zdecydowanie polecam! Jeśli nie straszne Wam szyfry, kryminalne zagadki czy moc wrażeń – nie trzeba będzie Was namawiać. 

[WSPÓŁPRACA BARTEROWA]

Dzisiaj przychodzę do Was z kieszonkową wersją gry BrainBox w dwóch wydaniach: “Niebezpiecznie zwierzęta” dla dzieci od 6 roku życia oraz “Kosmos” dla graczy od 8 lat. Obie wersje wydano w identyczny sposób, różnią się tylko, co oczywiste, tematyką i poziomem trudności. 

W tych zgrabnych i kieszonkowych wydaniach, które zabierzecie ze sobą wszędzie, ponieważ zmieszczą się w każdej torebce czy plecaku, znajdziecie aż 150 różnorakich pytań znajdujących się 25 kartach z zadaniami. 

Jak grać? To banalnie proste! Przepis jest taki: 

  1. Weź kartę. 
  2. Zapamiętaj jak najwięcej szczegółów i ogółu w 10 sekund (klepsydra w zestawie).
  3. Rzuć kostką (kostka w zestawie). 
  4. Odpowiedz na wylosowane pytanie. 

Proste? Bardzo! Pytania mogą być podchwytliwe, dlatego nie martwcie się, jeśli coś pójdzie troszkę gorzej. Ważne, żeby świetnie się bawić! 

Gry z serii BrainBox to szybka i przyjemna rozrywka dla całej rodziny. Z córką gramy w nie zazwyczaj na świeżym powietrzu, a w tym roku była już ku temu świetna okazja. 10 sekund może wydawać się mało, ale umówmy się, młodszym dzieciom można trochę pofolgować i wydłużyć cenne sekundy. Ilustracje na kartach są jednak na tyle czytelne i proste, że nikt nie powinien mieć problemu z ich odczytaniem i zrozumieniem. W karuzeli możecie dokładnie obejrzeć jak wyglądają niektóre z nich, a także zerknąć na pytania. 

Tematyka BrainBoxów jest bardzo zróżnicowana, a najbardziej podoba mi się połączenie rozrywki z nauką i zabawą. Uwielbiam takie gry, quizy to coś w czym czuję się dobrze i chętnie po nie sięgam. Dlatego takie krótkie i przyjemne rozgrywki sprawiają mi wielką frajdę, podobnie jak mojej dziewięciolatce, która uwielbia zarówno zwierzęta jak i kosmos. 

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] z wydawnictwem REBEL.

Komiks opanowały mój dom i dobrze nam z tym! uwielbiam je czytać, oglądać i cieszyć się nimi dokładnie tak samo jak książkami i książeczkami dla dzieci. 

Dzisiaj przychodzę do Was z trzema różnymi pozycjami, a zacznę od czegoś NIE DLA DZIECI! 

Niech Was nie zmyli słodka i niewinna (serio?) okładka “Zombiaczka”, bo po otworzeniu komiksu przeżyjecie szok i niedowierzanie. Miałam tak z pierwszym tomem, przy drugim nie dałam się już nabrać. Jest to komiks zdecydowanie dla nastolatków i to tych starszych, bo w Zombiaczku nie straszne jest… nic. Zombie jak to zombie, litości nie znają i jest to pokazane w bardzo malowniczy sposób. Nic nie jest tutaj koloryzowane – Zombie lubią jeść, brutalnie. Pojawia się także nowa postać i robi niezły zamęt na cmentarzu, na którym mieszka ludzka nastolatka imieniem Margotka. Zombie jej niestraszne, żadne niebezpieczeństwo jej nie grozi, ale innym ludziom owszem, dlatego lepiej niech trzymają się od tego miejsca z daleka. Seria pełna czarnego humoru, drastyczna i zabawna, dla osób z dystansem i lubiącym zombie klimaty. Jest to drugi tom z serii o niewinnym tytule “Bez serca”. Nie dajcie się zwieść i zajrzyjcie do środka! 

ZOO wymarłych zwierząt” to z kolei trzeci już tom serii dla każdego. Opowiada o wymarłych gatunkach zwierząt, które można obejrzeć (żywe) w tym wyjątkowym ZOO, ale także o gatunkach zagrożonych wyginięciem. Komiks zawiera mnóstwo ciekawostek i wiedzy na temat tych zwierząt i nie zabraknie w nim mnóstwa humoru. Młoda weterynarka Debora jest zadowolona swoją nową pracą, bo taka nie zdarza się na co dzień i szaleje z radości na widok wymarłych gatunków zwierząt. Uda się także na fascynującą wyprawę do dżungli na Borneo, aby wziąć udział w programie pomocy dla orangutanów i dzioborożców. Praca marzenie, ale dająca do myślenia na temat przyszłości i życia zwierząt. 

Las czasu” to komiks tak zamotany i zagmatwany, że nic tylko czekać na kolejne tomy. Jest w nim nie tylko magia, ale także niebezpieczna zabawa z czasem, która odciśnie swoje piętno na mieszkańcach pewnego odizolowanego od świata miasteczka. Powoli rozjaśnia się sytuacja bohaterów, ale tak naprawdę chyba jeszcze daleka droga do rozwiązania zagadki, choć oczywiście mogę się mylić. Fabuła z początku może wydawać się szalona i zagmatwana, ale wszystko jest spójne i logiczne. Przynajmniej tak mi się wydaje! Seria skierowana jest raczej do starszych czytelników, którzy bez problemu połapią się w lekko skomplikowanej akcji. Ja bawię się doskonale, ilustracje bardzo mi się podobają i wyczekuję kolejnego tomu, aby poznać zamysł autora i losy bohaterów, którzy nieświadomi zagrożenia, sami pakują się w jego ramiona. 

[WSPÓŁPRACA BARTEROWA] z wydawnictwem Egmont Polska, Świat Komiksu.