Te małe, urocze gry, charakteryzują się przede wszystkim prostymi zasadami, pięknymi ilustracjami i kompaktowymi wydaniami, które zabierzecie ze sobą wszędzie. Instrukcje są króciutkie, rozgrywka przyjemna i co ważne – krótka. W sam raz na kilka rund, lub jako przerywnik pomiędzy dłuższymi tytułami.
Na zdjęciach widzicie dwie gry z serii HelvetiQ: Strato oraz Alpina. Zacznę może od Strato, które od razu kojarzy się z pogodą. Oczywiście że tak! Dla mnie ta gra jest… TRUDNA. Dobrze czytacie. Trzeba myśleć (o zgrozo, kto by się spodziewał) i podejmować odpowiednie decyzje, aby wspólnie wygrać.
Strato to gra dla 1 do 4 osób, a przedział wiekowy to 8 – 99, czyli dla każdego! Jedna rozgrywka powinna zająć około 15 minut i w pełni się z tym zgadzam. Zadaniem graczy jest kontrolowanie pogody, a do tego będą nam potrzebne karty wyzwań, bez nich ani rusz. Do tego dostaniemy karty pogody, tornad oraz karty pomocy. Gra jest prosta, szybka i ma bardzo przyjemne dla oka grafiki. Wspólnie z innymi (lub w pojedynkę), będziecie zagrywać karty tak, aby manipulować pogodą na swoją korzyść. Każda grupa kart pogody ma swoje efekty, także bądźcie rozważni i uważajcie na tornado!
Jeśli chodzi o Alpinę, to nie wiem, która gra jest ładniejsza! W tym przypadku wybieramy się na wycieczkę do Szwajcarskiego Parku Narodowego, aby zachwycać się naturą. Wiecie, że to jest gra idealna dla mnie? TRZEBA ROBIĆ ZDJĘCIA i zdobywać za to punkty! Lepiej trafić nie mogłam! Oczywiście nie ma lekko, bo realizacja warunków z kart to nie takie hop siup, ale czego nie robi się dla doskonałego ujęcia?
Alpina to karcianka dla 2 do 4 graczy w wieku 8 – 99 lat. Jedna rozgrywka powinna zająć około 20 minut. Bardzo polubiłam się z grami z serii HelvetiQ z prostych przyczyn: są łatwe, pięknie wydane i przede wszystkim krótkie. Czas to towar deficytowy i choć uwielbiamy grać, to najzwyczajniej w świecie brakuje na to godzin.
Jeśli lubicie rośliny maści wszelakiej, ta gra może się Wam spodobać! Oczywiście nie jest to żaden wyznacznik, ale zawsze bliżej zainteresowań i pasji. Dzisiaj przychodzę do Was z kolejną grą planszową, która na stałe zagości na naszym stole. “Bonsai” od wydawnictwa FoxGames to przepiękna gra abstrakcyjna (czyli taka pozbawiona fabuły, a opierająca się na strategii i podejmowanych przez gracz decyzjach). Naszym zadaniem będzie stworzenie najpiękniejszego drzewka Bonsai, a do tego użyjemy niezbędnych żetonów.
“Bonsai” jest kolorową, prostą, szybką i niezwykle komfortową grą. Nie ma tutaj żadnej interakcji z innymi graczami, poza dobieraniem kart, które niechcący możemy komuś podebrać. Aby nasze drzewko rosło, owocowało czy miało piękne kwiaty, będziemy używali do tego kart, aby uzyskać dodatkowe ruchy i żetony (faza medytacji) lub powiększać bonsai o dodatkowe kafelki (faza kultywacji). I w zasadzie tyle! Jak widzicie, brzmi banalnie i takie też właśnie jest. Instrukcja klarownie wyjaśnia całą rozgrywkę, nie będziecie mieć z niczym problemów. Aby wygrać trzeba zbierać płytki celów, które mniej więcej podpowiedzą jak kształtować nasze drzewko.
“Bonsai” to gra skierowana dla 1-4 graczy od 8 roku życia. Jedna rozgrywka powinna zająć około 40 minut.
Jeśli macie ochotę zagrać samodzielnie, gra zaproponuje Wam gotowe scenariusze. “Bonsai” to lekka planszówka. Nie zmęczy Was złożonością, a odpręży i zrelaksuje. Jakość wykonania jest bardzo dobra, nie mam się do czego przyczepić. Wszystkie elementy są solidne, kolorowe i urocze. Nam gra się bardzo dobrze, mąż uwielbia drzewka bonsai więc klimatycznie to strzał w dziesiątkę. Grę rozkłada się szybko, szybko się też pakuje, a wiem czasem jakie to ważne, szczególnie przy ograniczonym czasie wolnym. My jesteśmy na tak! Relaks przy “Bonsai” jest doskonały.
Szarlatani z Pasikurowic to gra planszowa, w której zakochałam się w chwilę po otworzeniu pudełka. Zresztą już sama ilustracja mocno mnie zauroczyła, a środek sprawił, że chciałam w tę grę zagrać natychmiast. Kolorowe kociołki, masa klimatycznych żetonów, woreczki, kryształki, kafelki w kształcie ksiąg (!) – jak tu nie polubić Szarlatanów przy samym tylko rozpakowaniu?
Planszówka niesamowicie przypadła mi do gustu także po pierwszej rozgrywce, a po kilku kolejnych wiedziałam, że stanie się jednym z moich ulubieńców. Po pierwsze ze względu na magiczny klimat, po drugie ze względu na ilustracje, po trzecie tematyka gry, a najważniejsze – mnóstwo wariantów i tak wiele możliwości! Gra z pewnością nie należy do powtarzalnych i będziecie się świetnie bawić przez wiele rozgrywek. Szarlatani są oczywiście grą mocno losową, ponieważ żetony losujemy z czarnych woreczków i tak naprawdę nigdy nie wiemy kiedy nasz eliksir wybuchnie, ale decyzja o ryzykowaniu jest nasza.
W tej planszówce wcielamy się w rolę szarlatanów i naszym zadaniem będzie uwarzenie najznakomitszej mikstury leczniczej. Należy jednak być uważnym i nie przesadzić z dodawaniem wielu składników, ponieważ mikstura zrobi BUM i tyle z naszych przechwałek i imponowaniu innym. Dzięki warzeniu eliksirów będziemy zdobywać punkty zwycięstwa, dodatkowe składniki i kryształki. W grze biorą także udział karty wróżek, które co rundę dodają ciekawe akcje. Rozgrywka trwa 9 rund, które lecą zdecydowanie za szybko!
Szarlatani z Pasikurowic to gra planszowa, która doskonale trafiła w mój klimat fabularny, wizualny i trybu rozgrywki. Jest po prostu świetna, podoba mi się w niej wszystko. Dodatkowo jej zasady są naprawdę bardzo proste, intuicyjne, jasne i po prostu bardzo przyjemnie się w nią gra.
Gra przeznaczona jest dla 2 do 4 graczy i dla dzieci od 10 roku życia. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 45 minut.
“Marvel Zombies” od wydawnictwa Portal Games to nasza pierwsza gra z kultowej serii Zombicide, której ciężkie pudełko wypchane jest po brzegi samym dobrem. Gra robi ogromne wrażenie już od samego początku, ilość figurek jest ogromna, a samo wykonanie jest na świetnym poziomie.
Marvel Zombies to gra kooperacyjna dla 1-6 graczy od 14 roku życia, a jedna rozgrywka powinna zająć około 60 minut. Nie jest to planszówka, w której będziecie musieli wysilać swoje szare komórki do granic możliwości, ale wspólnie (lub pojedynkę), trzeba będzie mieć dobrą strategię, aby nie polec na polu bitwy.
Zasady gry nie są trudne, a instrukcja może na początku zmrozić. Nas zmroziła, ale szybko okazało się, że większość to scenariusze do gry i od razu kamień spadł nam z serca. Zaczęliśmy od samego początku, jako laicy w temacie, co było bardzo w porządku, przeszliśmy przez pierwszy i drugi poziom bez większych problemów. W instrukcji dostępny jest także samouczek, którego także nie pominęliśmy. Dla osób, które mają pierwszy raz styczność z serią Zombicide, jest to bardzo dobre rozwiązanie. Instrukcja także jest szczegółowa i dokładna, nie pogubicie się grając w tę planszówkę, a jeśli jesteście fanami Marvela i lubicie współpracować, to będzie dla Was strzał w dziesiątkę.
Bohaterami są zombiaki i to Wy nimi jesteście! Wcielcie się w swoich ulubionych bohaterów, pokonujcie wrogów, pożerajcie postronnych i zaspokajajcie głód, a zwycięstwo będzie Wasze. Inaczej czeka zguba.
Osobiście jestem pod dużym wrażeniem tego, jak gra jest wykonana. Nie będę ukrywać, że w naszej kolekcji nie posiadamy zbyt wiele gier z tak dużą ilością figurek. Bardzo mi się podobają i stanowią ciekawy element gry, a plansze gracza dopełniają całości. W środku pudła (bo pudełko brzmi śmiesznie) znajdziecie jeszcze żetony, kostki oraz karty, a wszystko ma swoje miejsce.
Nasze wrażenia z gry są pozytywne i rozegraliśmy już kilka scenariuszy. Nie zawsze było łatwo, czasem coś zrobiliśmy bardzo źle i wyszło jak wyszło, a namnażanie przeciwników może przyprawić o zawrót głowy. Jeśli choć jeden z naszych bohaterów zginie, od razu przegrywamy całą rozgrywkę, dlatego ważne jest, aby dbać o wszystkich członków drużyny i konsultować swoje ruchy.
Jeśli lubicie Marvela, lubicie zombie, a kooperacja to Wasze drugie imię, ta gra będzie dla Was ideałem. Dajcie znać czy graliście w inne odsłony Zombiecide, czy może tak jak my, jesteście początkujący w tym temacie?
Na nasz stół trafiły niedawno “Podwodne miasta”, które są grą typu euro. Jedna rozgrywka powinna zająć około 80 minut, a nam zeszło dwa razy tyle, co świadczy tylko o tym, jak mało mamy do czynienia z takimi grami, ale też i o tym, że “Podwodne miasta” to wymagający przeciwnik. Z pewnością zostanie jednym z ulubieńców i na stałe wpisze się w nasz planszowy repertuar. Dzięki temu nabierzemy większej wprawy i po kilkuset rozgrywkach, z pewnością dotrzemy do tego „40 minut na gracza” ;)
„Podwodne miasta” od wydawnictwa Portal Games to gra skierowana dla osób od 14 roku życia i dla 1 do 4 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć od 40 do 160 minut w zależności od ilości zawodników.
Zasady wydadzą się Wam banalne chwilę po tym, kiedy tylko je zrozumiecie i się z nimi zapoznacie. Nie ma tutaj głębszej filozofii, zagrywacie karty, zdobywacie surowce i budujecie swoje podwodne miasto. Gry typu euro charakteryzują się niewielką interakcją pomiędzy graczami, tutaj nie uświadczycie jej wcale. Choć ja kocham gry, w których można wbijać sobie nóż w plecy, tak tutaj skupiam się na rozbudowie mojego miasta i zasobach. Są one bardzo ważne, nie tylko dają punkty na koniec gry, ale przede wszystkim możemy za nie kupować budynki, tunele czy ulepszenia. Uwielbiam zbieractwo, więc takie planszówki są dla mnie idealne.
Nie będę tłumaczyć Wam zasad, bo są one cudownie opisane w instrukcji, nie ma sensu jej przepisywać. Skupię się na grze ogólnie, aby każdy mógł zadecydować, czy to planszówka dla niego. Gra wymaga dużej powierzchni, aby rozłożyć planszę i wszystkie komponenty oraz planszetki gracza. Rozgrywka jest długa, niezwykle przyjemna, satysfakcjonująca i naprawdę trzeba przy niej myśleć! Losowość występuje przy dobieraniu kart, a wszystkimi pozostałymi ruchami dysponujemy sami. Nasza decyzyjność jest tutaj kluczowa, a czasem pochopne posunięcia mogą zniweczyć cały majestatyczny plan. Można wybrać wiele dróg rozwoju, gra jest mocno regrywalna i daje mnóstwo możliwości. Bardzo przypadła nam do gustu, zdecydowanie brakował takiej planszówki w naszej domowej kolekcji.
Wizualnie także jestem na tak, nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Bardzo podobają mi się kopuły/miasta oraz budynki., są kolorowe i błyszczące. Czego chcieć więcej? Jedynie plansze gracza mogłyby być ciut grubsze, ale z drugiej strony leżą w jednym miejscu przez całą grę, raczej nic im się nie stanie przy odpowiednim użytkowaniu. Wszak nikt rzucać nimi nie zamierza, chyba że ktoś tutaj nie potrafi przegrywać, wtedy nie odpowiadam za trwałość materiału. Ponadto w środku znajdziecie mnóstwo komponentów! Od kopuł po kolorowe budynki, karty i masę żetonów. Uwielbiam zbieractwo, a „Podwodne miasta” mocno przypadły nam do gustu. Moim zdaniem jest świetna na dwóch zawodników, gra się doskonale, a niebawem przetestujemy ją także w większym gronie, choć czuję, że może być zdecydowanie ciężej ze względu na ograniczoną liczbę ruchów w danej turze.
Grę do recenzji otrzymałam dzięki współpracy barterowej z wydawnictwem Portal Games. Serdecznie dziękuję!
Bardzo lubimy proste i szybkie gry dla dzieci o jasnych i przejrzystych zasadach. Taką grą jest właśnie „Hotel pod pajęcza siecią” od wydawnictwa Muduko, która zachwyciła na ilustracjami, szybką rozgrywką oraz subtelną, choć upierdliwą negatywną interakcją. W grach skierowanych dla młodszych graczy jakakolwiek rywalizacja może być dla dzieci problemem, jednak w przypadku tej karcianki, mojej prawie 7 latce zupełnie to nie przeszkadza.
Gra przeznaczona jest dla 2 do 4 graczy oraz dla dzieci od 5 roku życia. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie około 15 minut.
WYKONANIE
Jak wszystkie gry Muduko, które posiadamy w kolekcji, Hotel pod pajęczą siecią nie odstaje jakością wykonania od innych. W niewielkim pudełku znajdziemy kolorowe karty, cztery plansze z hotelami oraz instrukcje. Hotele wykonano z grubej tektury, karty natomiast są standardowe. W środku nie znajdziemy już więcej elementów więc jak widzicie, jest to gra kompaktowa. Ilustracje są cudowne, uwielbiam wszystkie! Moje serce skradł jednak czarny bohater, jakim jest pająk.
ROZGRYWKA
Hotel pod pajęczą siecią to bardzo przyjemna i lekka karcianka, w której naszym zadaniem jest jak najszybsze zakwaterowanie sześcionożnych gości. Jednak będziemy musieli uważać na niepożądanych lokatorów i wystrzegać się uroczego pająka oraz łakomego karalucha. Aby zwabić niektórych gości, będziemy mogli użyć do tego słodkiego miodu, ale jak wspominałam wcześniej, pewien głodny jegomość tylko na niego czyha, aby nam go po prostu zjeść. Karta z karaluchem zgarnia cały nasz miód dla siebie i będziemy musieli odrzucić wszystkie miody.
Złośliwy pająk z przyjemnością wystraszy zakwaterowanych, pojedynczych gości z hotelów konkurencji. Jednak nie zrobi zamieszania wśród pary tych samych owadów. Oni będą odpoczywać w najlepsze i nie straszne im żadne pajęczaki.
Naszym głównym zadaniem jest zakwaterowanie trzech par owadów wskazanych na planszach hoteli. Nic prostszego, ale musimy liczyć na szczęście, miodek i dobre karty.
PODSUMOWANIE
Hotel pod pajęczą siecią od wydawnictwa Muduko to jedna z przyjemniejszych i bardzo lekki gier w jakie ostatnio graliśmy. Dobrze działa na dwie osoby i na trzy. Rodzinne granie jest zabawne pomimo lekkiej negatywnej integracji, którą nie wszystkie dzieci lubią. Oczywiście można ją pominąć i wykluczyć z gry karalucha i pająka, jednak ja nie jestem zwolenniczką takich rozwiązań, ale wiem, że niektórzy tak grają i nikomu to nie przeszkadza. Dlatego jeśli pozbędziemy się tych kart z talii, rozgrywka będzie jeszcze szybsza choć nudna. Zgadzam się z wiekiem na pudełku i nie polecam gry dla młodszych dzieci, właśnie ze względu tego dreszczyku emocji, który sprawdza się u nas. Zawsze gramy według zasad, jeśli jakaś gra jeszcze nie „pyka”, po prostu dajemy jej czas.
Dzięki temu, że w Hotel gra się naprawdę szybko, jesteśmy w stanie rozegrać kilka gier pod rząd z uśmiechem i przyjemnością. Takich właśnie gier szukamy do grania z naszą córką. Nie należy do cierpliwych osób, a karcianki to coś, co lubi najbardziej. Gra zawiera niewiele elementów, nad którymi trzeba się skupić, a kolorowe i przyjemne dla oka ilustracje, zachęcają do gry.
W Sagradę, od wydawnictwa Foxgames, chciałam zagrać od bardzo, bardzo dawna. Jednak jakimś trafem nie nadarzyła się ku temu okazja, aż do niedawna. Dzięki uprzejmości wydawnictwa miałam ogromną przyjemność zapoznać się nie tylko z grą podstawową, ale także z najnowszym dodatkiem jakim jest „Chwała”.
Zasady gry zrozumieliśmy bardzo szybko posiłkując się filmikiem obejrzanym na YT i posiłkując się instrukcją w miejscach, w których nie wszystko było dla nas jasne i zrozumiałe. Na szczęście papierowe zasady są przedstawione w jasny i klarowny sposób, dlatego szybko zabraliśmy się za rozgrywkę bez dodatku. Dopiero po kilku partiach w podstawową wersję, dołączyliśmy do gry „Chwałę” i po sprawnym przeczytaniu instrukcji, szare kostki dołączyły do zabawy.
WYKONANIE
Zacznę od tego, że gra jest świetnie wykonana począwszy już od samego pudełka, które jest twarde i solidne. Nie ma w nim także miejsca na powietrze, a wszystkie elementy mają swoje miejsce. Dodatek „Chwała” mieści się w niewielkim pudełeczku, którego zawartość spokojnie pomieści się w podstawie. Kolorowe kostki są cudowne i bardzo kolorowe, kocham je! Uwielbiam tak barwne gry cieszące oko. Kartonowe witraże do układania kostek również wykonano z grubej tektury, a ich ornamenty to barwna uczta. Sagrada to pięknie wydana gra, w której każdy element jest starannie wykonany.
Kostki będziemy trzymać w specjalnym, czarnym woreczku, a tor rund oraz punktacja otrzymały specjalną planszetkę. Znaczniki uznania także cieszą, każdy ozdobny element w grze dodaje jej +10 do atrakcyjności, przynajmniej dla mnie. Bo jestem sroką.
ROZGRYWKA
Naszym zadaniem jest stworzenie jak najpiękniejszego witrażu za pomocą kolorowych kostek. Jednak zadanie wcale do najłatwiejszych nie należy, ponieważ ogranicza nas szereg zasad. Kostki w tym samym kolorze nie mogą stykać się bokami podobnie jak kostki o tych samych wartościach. Pierwsza kostka musi być ułożona przy krawędzi lub w narożniku, a kolejne dokładane kostki muszą w jakiś sposób się ze sobą stykać. Czasem bywa tak, że coś nam kompletnie nie pasuje, ale zawsze mamy wybór i dodatkowe karty, za które możemy poświęcić nasze znaczniki uznania. Wsuwane karty wzorów witraży także mają swoje ograniczenia jak kolor pola lub wartość kostki. Nic tutaj nie jest łatwe, a dodatkowo musimy spełnić cele indywidualne i grupowe jeśli chcemy zwyciężyć.
Gra wymaga logicznego myślenia, planowania, strategii i trochę szczęścia. Wszak nie zawsze kości będą po naszej stronie, a losowość jest tutaj spora. Na ratunek przybywają karty narzędzi, a dodatek „Chwała” wprowadza kilka urozmaiceń, ale też utrudnień. Szare kostki dodają różnorodności i wymagają jeszcze większego kombinowania.
Dodam tylko, że „Chwała” to trzeci z mniejszych dodatków. Nie miałam okazji grać w dwa poprzednie, ale jestem bardzo ciekawa jaką różnorodność wprowadzają do gry.
Gra przeznaczona jest dla 1-4 graczy oraz dla osób od 13 roku życia. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie od 30 do 45 minut.
PODSUMOWANIE
Gra Sagrada wraz z dodatkiem „Chwała” od wydawnictwa Foxgames to prawdziwa przyjemność. Po pierwsze jest naprawdę piękna. Jestem zakochana w jej kolorach i wykonaniu! Barwy są cudowne, intensywne i po prostu ładne. Nie mogę się na nią napatrzeć i aż chce się w nią grać, do tego świetnie prezentuje się na regale. Rozgrywka jest wymagająca, ale nie długa, ogranicza nas ilość rund. Jest to dobre rozwiązanie szczególnie dla osób, którzy nie mają wiele czasu na godzinne rozgrywki. Tutaj jedną grę spokojnie można zamknąć w 30 minutach. Jest to luksus, szczególnie po całym dniu pracy bądź opieki nad dziećmi. Dodatkowym atutem jest to, że Sagrada posiada tryb jednoosobowy o specjalnych zasadach. Ja zdecydowanie wolę rywalizacje, nie sięgam raczej po takie rozwiązania w tego typu grach, w których mogę zdobywać punkty i wygrywać, o przegranej nie ma naturalnie mowy.
Choć wspominałam, że rozgrywka jest wymagająca to jednocześnie bardzo przyjemna i satysfakcjonująca. Nie jesteśmy w stanie zaplanować każdego swojego ruchy ze względu na losowość i życzliwość kostek, ale musimy mieć na uwadze ułożenie naszego witrażu oraz celów. Każdy szczegół jest tutaj ważny, a pomyłka bądź pominięcie ruchu mogą kosztować nas drogocenne punkty.
Sagrada to tytuł, który z pewnością będzie u nas gościł często głównie dlatego, że gra jest szybka, zasady nie są skomplikowane, a walory estetyczne tej gry to jest ogromny plus.