Author

Nolijka

Browsing

Cześć! Dzisiaj chciałabym pokazać Wam przepięknie wydaną grę od wydawnictwa IUVI. Na „Minerały” mogłabym patrzeć i patrzeć, a podczas grania nigdy nie jest mi tego patrzenia dość! Poza pięknym wyglądem, gra naprawdę przypadła nam do gustu i rozegraliśmy z mężem już sporo partyjek.

„Minerały” dedykowane są dla graczy od 8 roku życia i dla 2-5 osób. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie od 30 do 45 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Co tu dużo pisać – gra jest przepiękna! Jestem nią zachwycona i zakochałam się w jej elementach od pierwszego wejrzenia. Nie mam się do czego przyczepić – planszetki jak i kafle Narzędzi zrobione są z grubszej tektury, karty kolekcji z błyszczącego i ładnego, grubego papieru. Materiałowa sakiewka uszyta jest z mocnego materiału i na pewno posłuży na długo. Natomiast jak już wspominałam przynajmniej 20 razy – kafle Minerałów wykonano z dbałością o najmniejszy szczegół – kolory są cudowne, a Minerały grube i piękne! Nic więcej mądrego już nie napiszę, ale zapomniałam chyba dodać, że gra jest śliczna.

Pudełko zawiera:
– 118 kafli Minerałów (53 kafle wollastonitu w białym kolorze, 30 kafli kianitu w niebieskim kolorze, 20 kafli turmalinu arbuzowego w różowym kolorze, 10 kafli antracytu w czarnym kolorze, 5 kafli aurypigmentu w złotym kolorze).
– 24 karty Kolekcji
– 5 silikonowych pionków w kolorach graczy
– 5 planszetek w kolorach graczy
– 5 dwustronnych kafli Narzędzi
– 1 materiałowa sakiewka
– instrukcja

O CO CHODZI Z TYMI MINERAŁAMI?

Naszym głównym zadaniem jest wydobywanie przepięknych, lśniących minerałów na powierzchnię, aby ujrzały światło dzienne, a nas zachwyciły swoimi kolorami. Do dyspozycji będziemy mieli różne narzędzia, ale musimy pamiętać o tym, aby używać ich rozważnie, bo wszystko kosztuje! Każdy nasz krok powinien być przemyślany i dokładny, bo czasem możemy źle postawić stopę i udać się w niedogodnym dla nas kierunku.

W „Minerałach” zamieniamy się w prawdziwych geologów, którzy dzielnie schodzą w głąb ziemi w poszukiwaniu jej najcenniejszych skarbów. Niektóre z nich są łatwo dostępne, o inne będziemy musieli nieco powalczyć i śpieszyć się, bo inni gracze także będą mieli chrapkę na co cenniejsze okazy. Po wydobyciu ich na powierzchnię, będziemy mogli wymienić je na Kolekcję, dzięki czemu zdobędziemy mnóstwo punktów i wielkie uznanie.

Na koniec gry będziemy musieli podliczyć wszystkie minerały, które udało nam się wydobyć oraz karty Kolekcji i zsumować wszystkie punkty. Geolog, który zdobył ich najwięcej zdobywa wieczną chwałę.

PODSUMOWANIE

„Minerały” to nie tylko pięknie wydana gra, ale także świetna rozgrywka już dla 2 graczy. Najczęściej gramy sami w domowym zaciszu i często szukamy gier, które świetnie sprawdzą się także w mniejszym gronie. „Minerały” znakomicie spełniły swoją rolę i na pewno będzie to jeden z częściej wybieranych przez nas tytułów. Gra jest niezwykle prosta i bardzo intuicyjna, a wielkim plusem jest to, że za każdym razem będzie wyglądać inaczej! Nigdy nie będziemy w stanie losowo ułożyć dwóch takich samych plansz, przez co poziom trudności również będzie się zmieniał.

„Minerały” mają bardzo przyjazne i naprawdę proste zasady, a instrukcja podpowiada nam także wariant dla młodszych graczy już od 6 roku życia. Myślę że za rok pokaże grę mojej córce i wtedy dopiszę stosowny akapit, czy jej się spodoba czy też nie. Na chwilę obecną jest zdecydowanie za mała i z pewnością zarekwirowałaby wszystkie minerały bez możliwości zwrotu. Dlatego gra jest pilnie strzeżona :D

Już od dawna widziałam „Minerały” wszędzie i bardzo chciałam w nie zagrać i zobaczyć na żywo, dlatego cieszę się, że na stałe zagoszczą na naszym stole i będą towarzyszyć w wieczornych rozgrywkach. Serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI, że udało się wydobyć egzemplarz i dla nas :)

Cześć! Dzisiaj chciałabym pokazać Wam coś innego, czego jeszcze u mnie nie było – klocki magnetyczne STICK-O stworzone przez Magformers. Jesteście ciekawi co to właściwie jest? Zapraszam!

Klocki przeznaczone są dla dzieci od 18 miesiąca życia. Ograniczeń wiekowych wzwyż nie ma! Nawet starszaki mogą się świetnie nimi bawić.

ZAWARTOŚĆ I WYKONANIE

Do testowania otrzymaliśmy 3 różne zestawy składające się z różnej ilości klocków. W zestawie kucharskim znalazłyśmy 16 części. Zestaw rybacki zawierał 26 elementów, natomiast zestaw podstawowy, największy, aż 30. Wszystkie klocki można dowolnie ze sobą mieszać i układać niezliczone ilości kombinacji – dziecięca wyobraźnia nie zna granic! W każdym pudełku znajdziemy także książeczkę z propozycjami do konkretnego zestawu. Świetne na początek, aby pokazać dzieciom co i jak.

Do wykonania nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Klocki wydają się niezniszczalne i naprawdę nie wiem co trzeba by z nimi robić, aby je uszkodzić. Są niezwykle twarde i bardzo wytrzymałe. Kolory są piękne i z pewnością zachęcą maluchy do zabawy. Ponadto niektóre z nich mają w środku grzechotkę – coś idealnego dla młodszych odbiorców klocków.

O CO CHODZI W TYCH KLOCKACH?

Klocki, jak to klocki mają w zwyczaju, służą do układania! Ameryki absolutnie nie odkryłam i jestem tego w pełni świadoma :D Jednak klocki STICK-O są klockami magnetycznymi, a to oznacza, że można je ze sobą łączyć do woli i tworzyć konstrukcje tak wymyślne, że aż niemożliwe! Ośmiornice, ryby, zestawy do gotowania, pączki, lody, jajka, domki, zwierzątka i mnóstwo innych rzeczy, a dzieci ogranicza tylko wyobraźnia. Zestawy można ze sobą łączy, co daje jeszcze więcej możliwości!

PODSUMOWANIE

Klocki STICK-O są idealne dla dzieci właśnie od około 18 miesiąca życia, ponieważ będą świetną pomocą edukacyjną, pobudzą wyobraźnię, pomogą w nauce kolorów, ćwiczą motorykę małą, a grzechotki w niektórych elementach, tylko zachęcą maluchy do aktywnej zabawy. Moja córka testowała je w wieku 4 lat i bardzo jej się spodobały. Nigdzie nie jest powiedziane, że nie nadają się dla starszych dzieci, bo nadają się świetnie! Nawet mnie sprawiły wiele frajdy, bo mogłam stworzyć mnóstwo śmiesznych kształtów, a ogromnym plusem jest to, że świetnie się trzymają. Trzeba im jednak troszkę pomóc kiedy chcemy zbudować większy kształt, bo czasem może być nieco za ciężko i klocki mogą się nam troszkę rozjechać. Jednak przy odpowiednim ułożeniu, nic takiego nie powinno mieć miejsca. Są to pierwsze nasze klocki tego typu i sprawiają mojej córce wiele frajdy. Nieskończona ilość pomysłów i rzeczy, które można z nich stworzyć, świetnie sprawdza się przy dzieciach w tym wieku. Nic je nie ogranicza :)

Cześć! Lubicie Zombie? Ja bardzo! Dlatego cieszę się, że „Cisza w mieście Zombie” od Muduko zagościła na naszej półce z grami na stałe. Ta pozycja nie jest zdecydowanie grą dla 4 latków, ale dzieciaki od 10 roku życia (według zaleceń), spokojnie mogą w nią grać. Cisza nie jest trudną grą, a w pudełku znajdziemy fajne ściągi, po które zawsze możemy sięgnąć, żeby zerknąć na działanie danej karty.

Cisza w mieście Zombie” jest grą przeznaczoną dla graczy od 10 roku życia i dla 2-6 osób. Jedna rozgrywka powinna zająć około 20 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Cisza w mieście Zombie” jest grą karcianą, a karty jak to karty od Muduko – są zawsze świetnej jakości. Grafiki bardzo nam się podobają, są różnorodne i naprawdę cieszą oko (tak, karty Zombiaków też! :D).

W pudełku znajdziemy 110 kart, 6 większych kart pomocy dla graczy oraz instrukcję.

O CO W TEJ GRZE CHODZI?

Nastała apokalipsa Zombie, a ocalali muszą skrywać się w schronach i zachować ciszę. Jakikolwiek głośniejszy dźwięk przyciągnie do naszego schronu Zombie! Ocalali muszą się strzec, bo nigdy nie wiadomo, jakie paskudztwo się przypałęta. Dlatego musimy się bronić! Do dyspozycji będziemy mieć przeróżne bariery oraz broń ręczną, a naszym głównym zadaniem będzie oczywiście poszukiwanie Ocalałych i przywoływanie ich do naszego Schronu. Jednak musimy być bardzo ostrożni, bo niestety oprócz Zombie, czyhają na nas także inni przywódcy Schronów, którzy niekoniecznie chcą zawiązać z nami przyjazne stosunki. Będą nam przeszkadzać i utrudniać zadanie, aby to w ich Schronie znalazło się więcej Ocalałych. Walcz o przetrwanie i pozostań ostatnim wśród żywych, aby zwyciężyć!

PODSUMOWANIE

Cisza w mieście Zombie” jest nową propozycją od wydawnictwa Muduko, która swoją premierę miała we wrześniu. Jest to bardzo przyjemna i szybka gra. Możemy w nią grać na dwa sposoby: standardowy (łatwiejszy) oraz wariant dla wyjadaczy, który powoduje, że gra robi się jeszcze ciekawsza, a mianowicie – jeszcze więcej przeszkadzania! Ciszę testowałam z mężem i wybraliśmy zdecydowanie trudniejszą opcję, żeby „się działo”, ale nasz gra trwała zdecydowanie dłużej niż 20 minut, co nam oczywiście w niczym nie przeszkadzało. Udawało nam się walczyć z Zombie i przetrwać, a także utrudniać sobie jak tylko się da – bardzo lubimy negatywną interakcję i często szukam właśnie takich tytułów, aby móc sobie dokuczać :D Bardzo cieszyło mnie to, że mogłam psuć mężowi plany specjalnymi kartami, a także powodować dodatkowy huk w wariancie dla zaawansowanych graczy. O dziwo udawało mi się wygrywać, ale jedyne co bym tutaj dodała to więcej atakujących Zombie :D Cisza jest przyjemną i szybką grą, idealną jako tytuł na początek grania lub pomiędzy dwoma dłuższymi tytułami.

Hejka hej! Znacie „Wirusa” oraz „Wirusa 2 Ewulucja” ? Ja jeszcze do niedawna słyszałam tylko same zachwyty nad tą niepozorną karcianką, którą miałam okazję oglądać tylko z daleka. Ale kiedy w końcu gra wraz z dodatkiem trafiła w moje ręce za sprawą Muduko, od razu ją pokochałam. Zapraszam!

Gra przeznaczona jest dla graczy od 8 roku życia oraz dla 2-6 osób. Jedna rozgrywka powinna zająć około 20 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁEK I WYKONANIE

Wirus” wraz z dodatkiem to bardzo dobrze wykonana gra karciana, która zmieści się w jednym małym i wygodnym pudełku. W pierwszej części dostaniemy aż 68 kart, a w dodatku znajdziemy kolejne 33. Oprócz tego do dyspozycji dostaniemy kilka pustych kart, które możemy wykorzystać według naszego uznania – czyli stworzyć własne, niepowtarzalne karty.

Pudełko z dodatku spełnia rolę „kwarantanny”, gdzie będziemy odkładać wirusy usunięte z gry, które nie mogą wrócić już do rozgrywki.

JAK GRAĆ?

Gra jest bardzo prosta, a jej zasad można nauczyć się w kilka minut, dlatego często po tę grę sięgają także młodsze dzieci, niż wiek zalecany na pudełku.

W Wirusie musimy walczyć z niebezpiecznymi wirusami, które wymknęły się spod kontroli w szpitalu w Leśnej Dziurze. Wirus rozprzestrzenia się bardzo szybko i tylko my możemy zapobiec tragedii oraz uratować świat przed pandemią!

Do walki z niebezpiecznymi wirusami, mamy do dyspozycji szczepionki oraz terapie, a dodatek pozwala nam na używanie także szczepionek eksperymentalnych i nowych terapii.

Grę zaczynamy z trzema kartami na ręce i zawsze musimy wykonać jakąś akcję. Zawsze musimy mieć na ręce trzy karty. Kiedy jesteśmy już uzbrojeni w naszą rękę – możemy rozpocząć rozgrywkę.

Naszym zadaniem jest ułożeniem 4 zdrowych, niezainfekowanych organów – to gwarancja sukcesu. Mogą być one zaszczepione, ale pod żadnym pozorem nie mogą być zakażone żadnym wirusem. Każdy organ musi być także w innym kolorze. W grze znajdziemy także kolorowe karty, które są jokerami, a Wirus 2 dostarczy nam do zabawy bioniczną rękę – nie da jej się niczym zarazić. Kiedy do któregoś z naszych organów przyczepi się jakiś paskudny wirus, możemy go wyleczyć za pomocą dostępnych szczepionek. Musimy pamiętać o tym, że nasze organy można także łatwo zniszczyć, zamienić, podmienić, ukraść i tak dalej.

Wszystkie karty terapii zostały bardzo dokładnie opisane w instrukcji. Gra kończy się w momencie, kiedy jeden z graczy ma przed sobą ułożone cztery zdrowe organy w różnych kolorach.

PODSUMOWANIE

W „Wirusie” zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Gra jest szybka, prosta i bardzo przyjemna. Bogata w negatywne interakcje jest idealna dla nas! Świetnie gra nam się we 2, ale mieliśmy też przyjemność testować ją z przyjaciółmi i Wirus dostarczył nam ogromnej frajdy. Walka była zacięta i każdy chciał wygrać z zagrażającą światu pandemią. Ponadto można ją wrzucić do plecaka czy torebki i zabrać ze sobą dosłownie wszędzie. To naprawdę duży plus dla planszówkomaniaków, którzy nie potrafią rozstać się z grami na dłużej. Wirus wraz z dodatkiem tworzą spójną całość, a proste i jasne zasady przyciągną nawet początkujące osoby i na pewno nie zniechęcą. Bardzo polecam Wirusa wszystkim i jest to jedna z moich ulubionych, szybkich gier :)

Cześć! Dzisiaj mam dla Was kolejną, bardzo fajną grę kooperacyjną dla młodszych dzieci. Gra „Przy-gotuj się!” od wydawnictwa Kukuryku, jest grą kooperacyjną, w której wszyscy mają wspólny cel – ugotować coś pysznego przed przybyciem gości!

Przy-gotuj się!” dedykowana jest dla dzieci od 5 roku życia i dla 2-5 graczy.

ZAWARTOŚĆ OPAKOWANIA I WYKONANIE

Gra wykonana jest bardzo fajnie. Plansza jest duża i kolorowa, jedynie z początku trochę się „pobujała”, ale po chwili było już wszystko w porządku. Pionek oraz pola, po którym musimy się nim poruszać są duże i idealne do grania nawet z młodszymi dziećmi. Tarcza losująca działa bez zarzutu – nic się nie zacina i lekko się nią kręci. Wszystkie składniki potrzebne do przyrządzenia posiłku dla gości są bardzo dobrze zrobione, wyraźne i kolorowe. Nie sposób ich nie rozpoznać czy pomylić z czymś innym.

Pudełko zawiera:
– woreczek
– pionek gości z podstawką
– planszę
– tarczę losującą
– 46 elementów z przeróżnymi składnikami oraz monety
– 8 kart z przepisami
– instrukcję

JAK GRAĆ?

Celem naszej gry jest przyrządzenie posiłku dla gości, zanim dotrą pod nasze drzwi. Aby zdążyć z przygotowaniem pysznego dania, musimy zebrać wszystkie potrzebne składniki z kilku dostępnych miejsc. Do gry dołączona jest tarcza losująca i każdy z graczy używa jej podczas swojej tury. Znajduje się na niej 6 elementów, na których możne zatrzymać się nasza strzałka. I tak do dyspozycji mamy nasz własny ogródek, z którego do woli możemy zrywać rosnące w nim warzywa i owoce. Spiżarnię, jednak w tym przypadku musimy losować składniki z woreczka po omacku, gdyż w naszej spiżarni zepsuło się światło. Sklep, w którym za każdy składnik musimy zapłacić jedną monetę. Jeżeli na tarczy losującej wypadnie obrazek przedstawiający monety, pobieramy jedną z puli i kładziemy obok siebie, dzięki czemu bez problemu zapłacimy za nasze zakupy w sklepie. Jeżeli wypadnie znak zapytania – gracz sam wybiera czy skorzysta ze sklepu, ogrodu, czy ze spiżarni. Natomiast jeżeli wypadną goście, musimy poruszyć się nimi o jedno pole do przodu. Jeżeli graczom uda się uzbierać wszystkie składniki potrzebne do przygotowania dania zanim goście zapukają do naszych drzwi, wygrywają! Jeśli goście będą szybsi – zawodnicy wspólnie ponoszą porażkę.

PODSUMOWANIE

Przy-gotuj się!” jest grą kooperacyjną przeznaczoną dla dzieci od 5 roku życia, ale moja 4 latka poradziła sobie śpiewająco. Nie miała z nią żadnych problemów i świetnie bawiła się w nią sama. Jedyną rzeczą, z którą musiałam jej pomóc to odszyfrowanie mąki, cukru oraz śmietany. Wszystko inne pojęła w mig. Zrobiłyśmy kilka przepisów i za każdym razem udało nam się zdążyć przed przybyciem cioci i wujka. Najbardziej podobało jej się zbieranie monet i wydawanie ich w sklepie. Z chęcią losowała składniki z woreczka (oczywiście czasem zdarzyło jej się „przypadkiem” zerknąć :D) i zrywała potrzebne rzeczy z ogródka. „Przy-gotuj się!” to świetna gra kooperacyjna dla młodszych dzieci, które wspólnie muszą dążyć do celu. Gotowanie to zawsze interesujący motyw zabaw wśród młodszych dzieci i przyznam szczerze, że jest to nasza pierwsza gra kucharska. W bardzo fajny i przyjemny sposób można pokazać dzieciom jak w dużym uproszczeniu powstają posiłki, i aby coś ugotować potrzeba czasem wielu składników. Moim zdaniem „Przy-gotuj się!” od Kukuryku to bardzo przyjemna gra kooperacyjna, przy której wszyscy będą się dobrze bawić, a tarcza losująca daje naprawdę fajne możliwości wyboru. Dodatkowe elementy takie jak woreczek, czy monety świetnie urozmaicają i uatrakcyjniają grę, dzięki czemu jest ciekawa i nie można narzekać na monotonie. Bardzo cieszę się, że trafiła w nasze ręce :)


Cześć! Dzisiaj przychodzę do Was z czymś, czego jeszcze tutaj nie było, a co jest naprawdę super! „Przeplatanki„, bo o tym właśnie mowa, to fantastyczny zestaw do kreatywnej zabawy dla najmłodszych dzieci (i nie tylko!). Uczy cierpliwości, doskonali sprawność manualną i pobudza wyobraźnię. Jesteście ciekawi co jest w środku? Zapraszam!

Zestaw do kreatywnej zabawy „Przeplatanki” od Kukuryku, skierowany jest do dzieci od 3 roku życia. Zabawka przeznaczona jest do samodzielnej zabawy.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W środku pudełka znajdziemy 5 długich, kolorowych i mocnych sznurków oraz 28 elementów, które możemy ze sobą łączyć, chociaż nie jest to konieczne, małe rączki niekoniecznie od razu poradzą sobie ze wszystkim :) Tekturowe elementy są świetnie wykonane, a to jest bardzo ważne, kiedy produkt przeznaczony jest dla maluchów. Tekturki są twarde i grube, przez co ciężko będzie je zniszczyć czy uszkodzić. Sznurki również są fajnej jakości i bez problemu pasują w przygotowane w elementach otwory, a całość jest piękna i kolorowa. Wszystko zgrywa się idealnie.

O CO W TYM CHODZI?

Przeplatanki” to zestaw do kreatywnej zabawy, który świetnie poprawia koncentracje. Dzieci naprawdę muszą mocno się skupić, aby trafić sznurkiem w odpowiednią dziurkę. Dla nas może wydawać się to proste i banalne, jednak dla 3 latków będzie to duży wyczyn. W zestawie otrzymujemy mnóstwo elementów – statek, autko, balon, łódź podwodna rower i samolot, a także wiele drobniejszych elementów, które z łatwością dopasujemy do większych kształtów. Jednak to może być nieco skomplikowane dla młodszych dzieci – „zszycie” ze sobą dwóch elementów może nie być takie łatwe i wymagać pomocy. Jest do dodatkowy i świetny element, wymagający większej sprawności manualnej. Dodaje atrakcyjności, przez co nasze przeplatanki są jeszcze ciekawsze.

PODSUMOWANIE

Przeplatanki” to zabawka, która zdecydowanie się u nas sprawdza. Moja 4 latka bardzo lubi sobie usiąść i w spokoju operować sznureczkami według własnego upodobania. Nikt nie wymaga w tej zabawie ścisłych schematów, czy to kolorystycznych czy podążania za wzorem – „Przeplatanki” pomyślane są tak, aby dzieci mogły rozwijać swoją wyobraźnię i pobudzać ją do działania. Ogromnym plusem tego zestawu jest doskonalenie sprawności manualnej, ponieważ zabawa naprawdę wymaga precyzji, skupienia i cierpliwości. Czasem się nie trafi, czasem coś się zapląta i nie chce puścić, a czasem nagle brakuje sznurka, bo zapomniało się go pociągnąć i został w tyle :D Prosta i niepozorna, a radości co niemiara. Fajne jest też to, że mniejsze elementy, które znajdziemy w pudełku, można dopasowywać do dużych kształtów bardzo dowolnie, dzięki czemu możemy stworzyć rower czy samochód z wypukłymi kołami. To wymaga jednak więcej wprawy i z początku może sprawiać dzieciom pewien kłopot. Z „Przeplatanek” skorzystają nawet rodzice. bo czeka na nich zadanie specjalne – odplątywanie sznurków! Ale jak już dojdzie się do wprawy, to nie zajmuje to zbyt wiele czasu :D

Hej! „Przymiotniki” to nie tylko bardzo przyjemna i śliczna gra, ale również świetna zabawa, pozwalająca odkryć na nowo świat dookoła nas, którego tak często nie dostrzegamy. A przecież wokół nas jest tyle cudownych rzeczy, które możemy poznać i pokazać naszym dzieciom! Z pomocą przychodzą właśnie „Przymiotniki” od Foxgames, dzięki którym zostaniemy poszukiwaczami przygód i wcale nie będziemy musieli udać się do najdalszych zakątków świata. Zapraszam!

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia oraz dla 2-10 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć około 15 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W pudełku znajdziemy 50 kolorowych kart z przymiotnikami. Kartoniki są duże, mają przepiękne ilustracje i są świetnie wykonane. Oprócz kart, w pudełku znajdziemy także instrukcję.

JAK GRAĆ?

Przymiotniki” oferują nam kilka trybów rozgrywki, którymi są:

* Tryb odkrywcy – jest to bardzo luźny tryb, w który mogą grac także młodsze dzieci. Wszystkie karty układamy w zakrytym stosie przed nami. Jedna osoba odwraca po kolei kartę i czyta ją na głos. Gracze mogą na głos wymieniać przedmioty, istoty żywe lub zjawiska naturalne, które mają daną cechę. Mogą także wskazywać dane przedmioty w swoim otoczeniu.

* Tryb poszukiwacza przygód (zbieramy karty, polecany dla dzieci 7+) – zasady są takie same jak wyżej z tą różnicą, że kiedy dany gracz poprawnie wskaże odpowiedni przedmiot – zatrzymuje kartę dla siebie i wykłada ją przed sobą. Następnie staję przed wyborem – dociąga kolejną kartę, lub po prostu zbiera punkty. Jeżeli zdecyduje się dociągnąć kolejną kartę, gracz będzie musiał wskazać przedmiot, istotę żywą lub zjawisko naturalne, posiadające wszystkie przymiotniki z wyłożonych przed nim kart.

* Tryb badacza (sprawdzamy refleks, polecany dla dzieci 7+) – gracze decydują ile kart odkrywają jednocześnie w danej rundzie (jedna, dwie, trzy lub więcej). Celem tego trybu jest jak najszybsze podanie przedmiotu, istoty żywej lub zjawiska naturalnego, które posiadają wszystkie cechy z odkrytych przez graczy kart. Punkty (karty) zdobywa zawodnik, który jako pierwszy poda poprawną odpowiedź.

* Tryb biegacza (zbieramy karty, badamy otoczenie, polecany dla dzieci 5+) – w tym trybie, zadaniem graczy jest dotknięcie danego przedmiotu, którego przymiotnik znajduje się na karcie. Osoba, która jaki pierwsza tego dokona i poda dokładną nazwę, zdobywa punkt (kartę).

Wszystkie tryby kończą się w taki sam sposób, czyli wtedy, kiedy na naszym stosie skończą się karty.

PODSUMOWANIE

Gra „Przymiotniki” dedykowana jest dla dzieci od 5 roku życia, ale spokojnie mogą grać w nią młodsze dzieci. Moja 4 latka doskonale sobie z nią poradziła! I powiem więcej – w większości przypadków nie potrzebowała nawet pomocy osoby czytającej, sama bez problemów odgadywała co znajduje się na kartach i o jaki przymiotnik chodzi. Szybko załapała o co chodzi i przerobiłyśmy prawie wszystkie karty. Nasz tryb był trybem mieszanym, bo grała sobie sama i wiele radości sprawiło jej bieganie po domu, szukanie i przynoszenie przeróżnych drobnych przedmiotów. Niektóre tylko wymieniałyśmy (np. coś ciężkiego, coś dużego), ale mnóstwo rzeczy mogła pokazać, dotknąć i przynieść. Nie spodziewałam się, że ta zabawa tak jej się spodoba, a kolorowe karty jeszcze bardziej zachęcały do gry.

Przymiotniki” są naprawdę świetne – niepozorne i na pierwszy rzut oka zasady mogą wydawać się bardzo proste. Dla mnie gra była prosta, ale dla dzieci to duża frajda szukać tych przedmiotów dookoła siebie. Na pewno spróbujemy jeszcze innych wariantów gry i możliwości jakie dają „Przymiotniki” . Gra świetnie sprawdzi się także jako pomoc przy nauce nowych słów. Możliwości jest mnóstwo i jedyne co nas ogranicza to nasza wyobraźnia. Na każdej karcie znajduje się także śliczny lisek, a każdy napis jest niezwykle barwny i wyjątkowy. Moja córka była zachwycona, ja zresztą też.

Cześć! Lubicie gry matematyczne? Lubicie matematykę w ogóle? :D Ja należałam (i w sumie należę) do osób, które matematykę omijają szerokim łukiem. Nigdy jej nie umiałam, nie lubiłam i zawsze ciągnęło mnie bardziej w stronę artystyczną. Za to mój mąż potrafi liczyć w pamięci tak duże kwoty, że ja po prostu tego nie pojmuję. Ale to dobrze! Przynajmniej nasza córka bez problemu rozwiąże z nim każde zadanie :D Dla dzieci z pomocą przychodzi gra „MOJA!” od Zu&Berry, która spodobała się nawet mnie, a to już naprawdę duży sukces :D

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 6 roku życia i dla 1 do 6 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 15 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

MOJA! jest grą karcianą, składającą się z 55 kart działań oraz 69 kart liczb (i oczywiście instrukcji). Karty są bardzo dobrze wykonane, obrazki mają intensywne barwy, a całość prezentuje się bardzo zachęcająco. Zawsze zwracam uwagę na kolory i wykonanie – ładna gra to zawsze ogromny plus! Jestem sroką, nie wstydzę się niczego! :D

JAK GRAĆ?

Na początku każdy z graczy otrzymuje pięć kart liczb. Pozostałe karty odkładamy zakryte na stół. Gracz rozpoczynający odwraca pierwszą kartę ze stosu działań i kładzie ją tak, aby była widoczna dla wszystkich. Gracze jak najszybciej starają się ułożyć działanie składające się z DWÓCH kart liczb, które trzymają na ręce. Musimy ułożyć jedno z dwóch działań wskazanych na karcie – odejmując jedną od drugiej lub dodając. Kiedy już jesteśmy pewni swojego wyniku, rzucamy karty na stół i krzyczymy: „MOJA!”. Następnie omawiamy swoje działanie wspólnie sprawdzając, czy jest poprawne. Jeżeli wszystko się zgadza, dobieramy dwie nowe karty liczb na rękę. Jest to podstawowy wariant gry. Gra posiada również inne warianty, które szczegółowo omówiono w instrukcji. Są to między innymi: ekspres (2-4 graczy), impreza (2-6 graczy), kanada 47 (2-6 graczy), 5×5 (wariant solo).

PODSUMOWANIE

W grę grałam standardowo z mężem, z którym w takich rozgrywkach nie mam najmniejszej nawet szansy. A to dlatego, że takie działania ma w małym paluszku i od dziecka potrafił liczyć w pamięci nawet duże działania :D Gra jest jednak przeznaczona dla dzieci od 6 roku życia i oczywiście poradziliśmy z nią sobie bez problemu. Moja 4 latka jest jeszcze na nią za mała, ale nam się bardzo podobało. Na pewno przyda się nam kiedy Lili będzie już potrafiła liczyć na tyle, aby w nią grać i wspomóc się w nauce. „MOJA!” będzie idealnym dopełnianiem podczas nauki prostych działań matematycznych, czytelne i jasne karty liczb oraz działań na pewno zachęcą niejednego przedszkolaka do korzystania z nich. Nie tylko podczas zabawy, ale także nauki. Bardzo cieszy mnie fakt, że na rynku pojawia się coraz więcej gier, które poprzez zabawę zachęcają dzieci do nauki. Przy tej prostej, rodzinnej grze matematycznej, można naprawdę miło spędzić czas i świetnie się przy tym bawić. Psychologowie zalecają, aby młodsze dzieci, które dopiero zaczynają przygodę z działaniami matematycznymi, używały do gry przeróżnych pomocy takich jak patyczków, kuleczek, czy innych przedmiotów, które pomogą im w liczeniu. Kolejnym etapem będzie liczenie na palcach, a na samym końcu liczenie w pamięci. Uważam, że to naprawdę świetne rozwiązanie, wprowadzające dodatkowe elementy do gry. Grę polecam także wszystkim dzieciom, które mają opory przed matematyką – ta kolorowa gra naprawdę powinna zachęcić je do wspólnej zabawy :)

Hejka hej! Lubicie gry, które wymagają szybkości i refleksu? Ja bardzo! Kiedy dochodzi do tego ograniczony czas, emocje sięgają zenitu. Przy okazji musimy się skupić i poprawnie odpowiadać na pytania uważając przy tym, aby nie powtórzyć odpowiedzi przeciwnika! Jesteście ciekawi co fajnego kryje w sobie gra „Moje na górze” od firmy Alexander? Zapraszam!

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia i dla 3 do 6 graczy.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Gra „Moje na górze” jest wykonana bardzo fajnie. Łapki zdecydowanie nie są jednorazowego użytku, oczywiście nie nadają się także do innych zadań specjalnych :D Używane zgodnie ze swoim przeznaczeniem – czyli do grania tej konkretnej gry, powinny posłużyć nam na długo. Karty są średniej grubości, a plansza i podkładka z naprawdę solidnego i grubego kartonu. Bardzo podoba mi się kostka i jej intensywne kolory. Ogólnie cała gra jest bardzo kolorowa i przyciągająca wzrok.

Pudełko zawiera:
– planszę
– klepsydrę
– 6 pionków
– 6 łapek
– 165 kart pytań
– kostkę
– podkładkę
– instrukcję

JAK GRAĆ?

Celem naszej gry jest dotarcie pionkiem do mety. Zawodnik, który dokona tego jako pierwszy – wygrywa! To oczywiste :D Na początku rozkładamy wszystkie elementy tak, aby każdy gracz miał do nich łatwy dostęp (czyli do podkładki, na której będziemy układać nasze łapki, oraz klepsydry i kart). Rzucamy kostką, na której znajdują się powtarzające się trzy kolory (różowy, żółty i niebieski). Gracz prowadzący głośno odczytuje pytanie we wskazanym przez kostkę kolorze. Pozostali gracze kładą swoje łapki na podkładce, jednocześnie odpowiadając na pytanie. Zawodnicy muszą być szybcy i uważać na to, aby nie powtórzyć odpowiedzi przeciwnika – po każdej poprawnie udzielonej odpowiedzi, przekładamy łapkę na samą górę stosu łapek :D Czynność powtarzamy, aż do momentu przesypania się piasku w klepsydrze. Gracz, którego łapka znajduje się na górze w momencie zatrzymania czasu, przesuwa się pionkiem po planszy w kierunku mety.

PODSUMOWANIE

Po pierwsze gra „Moje na górze” bardzo podoba mi się wizualnie. Kolory są cudowne, aż miło się na nie patrzy :D Po drugie – łapki! Jest to naprawdę świetny element, który dodaje grze atrakcyjności i z pewnością zachęci dzieciaki do zabawy. Uważam, że gra świetnie sprawdzi się w większym gronie, my niestety graliśmy tylko we dwoje, ale też dawało radę :) „Moje na górze” sprawdzi się wśród dzieci, które uwielbiają wyścigi i świetną zabawę. Dodatkowo trzeba odpowiadać na pytanie – nie zawsze takie banalne! Czasem trzeba się też troszkę zastanowić i pilnować swojej łapki! Przy okazji musimy słuchać tego, jakich odpowiedzi udziela nasz przeciwnik, aby się nie pomylić. Jest to naprawdę świetna gra na ćwiczenie podzielności uwagi, koncentrację, refleks i szybkość. Do tego zapewnia świetną zabawę! Kart z pytaniami jest mnóstwo – aż 165, a na każdej z nich są 3 pytania! Poniżej wklejam Wam kilka zdjęć, abyście sami mogli się przekonać, że tak prosto nie będzie :) Oprócz świetnej rozrywki gra dostarcza także element edukacyjny, a ja zawsze powtarzam, że nauka przez zabawę to naprawdę idealne połączenie!

Hejka hej! Przychodzę do Was z kolejną bardzo kolorową grą od Zu&Berry i są to Matrioszki! Znacie te popularne rosyjskie laleczki? Pamiętam, że jako dziecko miałam ich kilka i cieszę się, że moja córka także dostała w prezencie jedną :) Bardzo ją lubi! Ale wróćmy do tej uroczej gry – refleks i spostrzegawczość są tutaj na pierwszym miejscu! Kolorowa i pełna Matrioszek zachwyci niejednego malucha.

Gra dedykowana jest dzieciom od 4 roku życia i dla 2 do 6 graczy. Uważam, że dzieci mogą w nią „grać” także same, tak jak moja córka. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 20 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Matrioszki wykonane są z grubszej tektury i są naprawdę solidne. Nic nie powinno im się stać, nawet przy długim i intensywnym użytkowaniu. Karty z kolorami również są twardsze i nie prześwitują. Kolory są intensywne i wyraźne, a całość bardzo ładnie się prezentuje. Idealna gra, żeby przyciągnąć uwagę dzieci.

Pudełko zawiera:
– 20 kart matrioszek
– 40 kart kolorów
– instrukcję

JAK GRAĆ?

Wszystkie karty Matrioszek rozkładamy na stole laleczkami w naszą stronę, a zakryte karty układamy na środku. Prowadzący odwraca jedną kartę tak, aby wszyscy widzieli kolory. Kto pierwszy znajdzie odpowiadającą kolorom Matrioszkę, jak najszybciej stara się odtworzyć jej gest. Jeżeli wszystko zostało prawidłowo pokazane, zawodnik zdobywa kartę koloru, a Matrioszka wraca na swoje miejsce. Gra kończy się w momencie, kiedy na stole zabraknie kart z kolorami, a wygrywa osoba, która ma ich najwięcej.

PODSUMOWANIE

„Matrioszki” od Zu&Berry bardzo nam się podobały. Wiadomo że głównymi odbiorcami są maluchy, ale ja też lubię kolorowe rzeczy – jestem jak sroka, co tu ukrywać :D Za pierwszym razem grałyśmy troszkę inaczej niż w instrukcji – w zasadzie Lili grała sobie sama. Odkrywała karty po kolei i dopasowywała do nich matrioszki. Jakimś trafem złożyło się tak, że kolory nam się nie powtórzyły i zebrała prawie wszystkie urocze laleczki. Kolejne partie rozgrywałyśmy już normalnie – z pokazywaniem gestów i ze zbieraniem kart :) Oba warianty (jeden trochę oszukany :D) bardzo jej się spodobały. „Matrioszki” to moim zdaniem bardzo dobra gra dla 4 letnich dzieci – utrwala kolory, wymaga szybkości, refleksu oraz spostrzegawczości. Gesty należy odwzorować jak najdokładniej – są proste, ale przy pośpiechu łatwo można się pomylić :D Dla dzieci będzie to świetna frajda, bo oprócz odnajdywania kolorowych laleczek, będą mogły pokazywać śmieszne gesty i zbierać punkty. Element rywalizacji jest bardzo widoczny, więc dzieci będą musiały pogodzić się z utraconymi punktami. Bardzo się cieszę, że powstaje tak dużo nowych gier skierowanych dla najmłodszych dzieci – ciekawych i interesujących gier! Takie właśnie są „Matrioszki”.