Na nasz stół trafiły niedawno “Podwodne miasta”, które są grą typu euro. Jedna rozgrywka powinna zająć około 80 minut, a nam zeszło dwa razy tyle, co świadczy tylko o tym, jak mało mamy do czynienia z takimi grami, ale też i o tym, że “Podwodne miasta” to wymagający przeciwnik. Z pewnością zostanie jednym z ulubieńców i na stałe wpisze się w nasz planszowy repertuar. Dzięki temu nabierzemy większej wprawy i po kilkuset rozgrywkach, z pewnością dotrzemy do tego „40 minut na gracza” ;)
„Podwodne miasta” od wydawnictwa Portal Games to gra skierowana dla osób od 14 roku życia i dla 1 do 4 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć od 40 do 160 minut w zależności od ilości zawodników.
Zasady wydadzą się Wam banalne chwilę po tym, kiedy tylko je zrozumiecie i się z nimi zapoznacie. Nie ma tutaj głębszej filozofii, zagrywacie karty, zdobywacie surowce i budujecie swoje podwodne miasto. Gry typu euro charakteryzują się niewielką interakcją pomiędzy graczami, tutaj nie uświadczycie jej wcale. Choć ja kocham gry, w których można wbijać sobie nóż w plecy, tak tutaj skupiam się na rozbudowie mojego miasta i zasobach. Są one bardzo ważne, nie tylko dają punkty na koniec gry, ale przede wszystkim możemy za nie kupować budynki, tunele czy ulepszenia. Uwielbiam zbieractwo, więc takie planszówki są dla mnie idealne.
Nie będę tłumaczyć Wam zasad, bo są one cudownie opisane w instrukcji, nie ma sensu jej przepisywać. Skupię się na grze ogólnie, aby każdy mógł zadecydować, czy to planszówka dla niego. Gra wymaga dużej powierzchni, aby rozłożyć planszę i wszystkie komponenty oraz planszetki gracza. Rozgrywka jest długa, niezwykle przyjemna, satysfakcjonująca i naprawdę trzeba przy niej myśleć! Losowość występuje przy dobieraniu kart, a wszystkimi pozostałymi ruchami dysponujemy sami. Nasza decyzyjność jest tutaj kluczowa, a czasem pochopne posunięcia mogą zniweczyć cały majestatyczny plan. Można wybrać wiele dróg rozwoju, gra jest mocno regrywalna i daje mnóstwo możliwości. Bardzo przypadła nam do gustu, zdecydowanie brakował takiej planszówki w naszej domowej kolekcji.
Wizualnie także jestem na tak, nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Bardzo podobają mi się kopuły/miasta oraz budynki., są kolorowe i błyszczące. Czego chcieć więcej? Jedynie plansze gracza mogłyby być ciut grubsze, ale z drugiej strony leżą w jednym miejscu przez całą grę, raczej nic im się nie stanie przy odpowiednim użytkowaniu. Wszak nikt rzucać nimi nie zamierza, chyba że ktoś tutaj nie potrafi przegrywać, wtedy nie odpowiadam za trwałość materiału. Ponadto w środku znajdziecie mnóstwo komponentów! Od kopuł po kolorowe budynki, karty i masę żetonów. Uwielbiam zbieractwo, a „Podwodne miasta” mocno przypadły nam do gustu. Moim zdaniem jest świetna na dwóch zawodników, gra się doskonale, a niebawem przetestujemy ją także w większym gronie, choć czuję, że może być zdecydowanie ciężej ze względu na ograniczoną liczbę ruchów w danej turze.
Grę do recenzji otrzymałam dzięki współpracy barterowej z wydawnictwem Portal Games. Serdecznie dziękuję!