Cześć! Dzisiaj przychodzę do Was z krótką recenzją na temat gry którą znają chyba wszyscy. Jest nią „Skaczące czapeczki” od wydawnictwa Kukuryku. Czy jest ktoś, kto chociaż raz nie rozegrał zaciekłego boju w tej wcale nie takiej prostej grze? Wątpię!
Gra przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia i dla 1-4 graczy.
ZAWARTOŚĆ I WYKONANIE
Gra tak naprawdę zawarta jest w pudełku i potrzeba 10 sekund na jej rozłożenie. W środku znajdziemy komplet skaczących czapeczek oraz niezbędne do zabawy wyrzutnie. Pudełko jest tak naprawdę naszą planszą i to wszystko czego potrzebujemy, aby zacząć zabawę. Na odwrocie opakowania znajduje się krótka instrukcja wraz z punktacją za poszczególne kolorowe okręgi. Pionki oraz wyrzutnie są fajnie wykonane – z tym z pewnością nic się nie wydarzy. Jednak szczególną uwagę należy zwrócić na planszę – jest delikatna i małe rączki mogą ją niechcący zniszczyć. Dlatego nie polecam jej młodszym dzieciom, bo przy zwykłej zabawie nie powinna się potargać. Przy naszych intensywnych partiach wszystko dalej jest w idealnym stanie :D
O CO W TEJ GRZE CHODZI?
W „Skaczących czapeczkach” musimy wyskakać sobie drogę do wygranej. Kładziemy nasz pionek na wyrzutni, naciskamy mocno palcem i… no właśnie! Nasz pionek leci, leci, leci, aż w końcu ląduje po drugiej stronie planszy :D To wcale nie jest takie proste trafić do celu, ale to jest cały urok tej gry. Naszym zadaniem jest trafienie czapeczkami jak najbliżej środka, aby zdobyć najwięcej punktów. I tyle! :)
PODSUMOWANIE
Jak widzicie, o tej prostej grze nie ma się co rozpisywać. Prościutkie zasady, jasny cel – tutaj liczy się głównie zabawa i zręczność, a śmiechu jest co niemiara. Przy pierwszych partiach musieliśmy jednak cierpliwie tłumaczyć naszej córce, że czasem się niestety nie trafia i nawet nam jest ciężko, bo nasze czapeczki latały po całym pokoju. Dlatego zdecydowanie odradzam tę grę dla jeszcze młodszych dzieci, które z reguły szybko się zniechęcają i są bardzo niezadowolone kiedy im nie wychodzi podczas gry. Zadanie wygląda banalnie prosto, jednak wcale takie nie jest. Ciężko wyczuć te niesforne czapeczki, a jeszcze ciężej ich lot :D Robią co chcą! I to jest właśnie ich piękno :D A jaka radość kiedy trafi się w sam środek. Jak widać Lili zawsze zabiera wszystkie nieużywane kolory i po prostu sobie nimi gra, bo w „Skaczące czapeczki” można spokojnie grać sobie samemu. Frajda jest dokładnie taka sama. W przypadku tej gry, chwilowo nie jestem w stanie określić kto bawi się lepiej – rodzice czy dziecko :D Ale na tę chwilę, szala przechyla się w stronę dorosłych. „Skaczące czapeczki” to bardzo przyjemna, szybka i prosta gra, zdecydowanie dla całej rodziny. Nikt nie będzie się przy niej nudził, bo emocji nie brakuje :).