Author

Nolijka

Browsing

Cześć! Diamentowy Kod to jedna z nowszych propozycji od wydawnictwa IUVI Games. Osobiście uważam, że jest to najpiękniejszy wydany dotąd Smart, ale to oczywiście tylko moje prywatne preferencje, bo lubię jak się coś błyszczy. A w tej grze błyszczy się wszystko! Mózg też świeci od nadmiernego wytężania przy próbie rozwiązywania zadań z poziomu EXPERT. Jesteście ciekawi jak gra wygląda w środku? Zapraszam!

Diamentowy Kod wydany jest już w polskiej wersji pudełkowej. Gra przeznaczona jest dla dzieci od 10 roku życiu i jest to jednoosobowa gra logiczna. W książeczce z zadaniami znajdziemy ich aż 80.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Jak każda gra z serii Smart Games, Diamentowy Kod jest świetnej jakości i prezentuje się wspaniale. W pudełku znajdziemy plastikową planszę do gry z zamykanym wieczkiem, które w trakcie służy za podstawkę pod główny element gry. Oprócz tego znajdziemy oczywiście najpiękniejsze diamenty w 5 różnych kolorach, które wyglądają fenomenalnie. Uwielbiam je!

Do zestawu dołączona jest oczywiście instrukcja w języku polskim i książeczka z zadaniami i solucjami, znajdującymi się na jej końcu.

JAK GRAĆ?

Tutaj nie mam za wiele do napisania, ponieważ instrukcja jak i same zasady gry są bardzo proste. Otwieramy książeczkę z zadaniami i wybieramy to, które nas interesuje. Zalecam zawsze zacząć od pierwszych zadań, żeby wiedzieć mniej więcej o co chodzi i na co zwrócić uwagę podczas gry.

Każdy kryształ ma swój kształt i kolor i jest to bardzo ważne w grze Diamentowy Kod, ponieważ wskazówki, które będziemy otrzymywać w poszczególnych zadaniach, będą dotyczyły właśnie kształtów lub kolorów. Celem gry jest znalezienie położenia czerwonego diamentu, a my musimy dopasować wszystkie inne pozostałe klejnoty tak, aby całość była spójna. Każde zadanie ma tylko JEDNĄ poprawną odpowiedź.

PODSUMOWANIE

Diamentowy Kod to gra, od której boli mnie głowa. Czyli idealnie spełnia swoje zadanie! Jest to świetna gra logiczna, która wymaga od nas naprawdę wiele… przynajmniej ode mnie, bo wiem, że niektórzy radzą sobie z nią świetnie i jeszcze się ze mnie śmieją! (Pozdrawiam :D) Diamentowy Kod skierowany jest do dzieci od 10 roku życia i o ile pierwsze zadania są bardzo łatwe, szybko stają się skomplikowane i trudne. Na pewno nie polecam tego Smarta maluchom i dzieciom w młodszym wieku, ponieważ pomimo przepięknego wyglądu, ciężko będzie im zrozumieć tego Smarta. Piszę to tylko dlatego, bo spotkałam się z tym, że rodzice kupują gry nieodpowiednio dopasowane do wieku dziecka przez co łatwo można niegrającą osobę zrazić, a grającą i zaprawioną w bojach zdenerwować poziomem trudności :D

Diamentowy Kod to jeden z moich ulubionych Smartów nie tylko ze względu na poziom trudności, ale nie ukrywajmy, także ze względu na wygląd. Sroki będą tą grą zachwycone, jestem tego pewna! Walory estetyczne w grach, także są super ważne, a tutaj nie dość, że dostajemy 80 logicznych zagadek do rozwiązania, to w dodatku przepiękne, kolorowe klejnoty. Czego chcieć więcej? Ja wiem! CIERPLIWOŚCI :D

Diamentowy Kod uwielbiają dorośli, świetnie sprawdza się w moim Klubie Gier Planszowych Pobawmy się, gdzie cieszy się bardzo dużą popularnością. Częściej sięgają po niego właśnie rodzice, aniżeli dzieci. I niech nie zwiedzie Was niewinny wygląd tego Smarta. Potrafi zaskoczyć!

Graliście kiedyś w grę, w której musicie poruszać się ciągle kręcącym się bączkiem i dosłownie robić nim powietrzne akrobacje? Nie? To z miłą chęcią pokażę Wam najnowszą grę od wydawnictwa Muduko, jaką jest Ghost Adventure. Zakręcona przygoda.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 8 roku życia i dla 1 do 4 graczy. Jednak rozgrywka powinna zająć około 20 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Zacznę od tego, że gra jest przepiękna! Pełna kolorów i świetnych ilustracji, ciężko oderwać od niej wzrok. Zachęca do grania już na wstępie. W wypełnionym po brzegi pudełku nie znajdziecie zbędnego powietrza, a same niezbędne elementy: zestaw bączków z dodatkowymi wkładami, tor treningowy wewnątrz pudełka, 4 solidne i grube dwustronne plansze ze światami, komiks oraz książeczkę zadań z misjami i przygodami, a także 4 eliksiry wznowienia. Wszystko jest piękne i cieszy oczy, a pomysł i wykonanie na najwyższym poziomie.

O CO W TEJ GRZE CHODZI?

O kręcenie! Podstawą tej gry jest kręcenie i operowanie bączkiem, co oczywiście w pewnych przypadkach jest ekstremalnie trudne i wymaga doświadczenia i treningu w pocie czoła. Serio. Gra ma kilka utrudnień i podchwytliwych miejsc, do których trzeba podejść na spokojnie i taktycznie. Wymaga to wprawy, ale oczywiście zdarzą się talenty, które rozpracują śmiganie bączkiem po wyznaczonej trasie w kilka sekund. Ja oczywiście do nich nie należę i musiałam najpierw przysiąść do plansz i toru treningowego, aby przejść cokolwiek. Do tego dochodzą podskoki oraz obracanie planszy czy przeskakiwanie na kolejną. Należy pamiętać, że podczas tych wszystkich podniebnych akrobacji, bączek musi się kręcić! Oczywiście samo poruszanie się bączkiem po prostym torze nie jest trudne i szybko to opanujecie. Schody zaczynają się dopiero wtedy, kiedy na planszy pojawiają się przeszkody.

Naszym zadaniem jest sterowanie bączkiem po planszach tak, aby wykonywać konkretne misje i wyznaczone zadania. Jest kilka poziomów trudności, a te trudne są… trudne. Można grać zarówno solo jak i w ekipie do 4 osób, a instrukcja sugeruje, aby przechodzić wszystkie misje po kolei. Ja również polecam zacząć od początku. Ominie was mnóstwo frustracji i stresu :D

Jeżeli nasz bączek zatrzyma się w trakcie przygody, mamy do dyspozycji eliksiry, które ponownie pozwalają nakręcić bączka nad kamiennym kręgiem.

Każda misja kończy się sukcesem kiedy dotkniecie Wszystkich wyznaczonych celów, a jeżeli przejdziecie je wszystkie, wtedy śmiało możecie nazywać się Wielkimi Mistrzami Ośmiu Światów.

PODSUMOWANIE

Ghost Adventure. Zakręcona przygoda od wydawnictwa Muduko to powiew świeżości i coś całkowicie nowego. Jest to nie tylko wymagająca gra zręcznościowa dla jednej osoby, ale także świetna zabawa dla całej rodziny. Nie jest to typowa gra planszowa, przy której zasiądziecie przy wspólnym stole. Będziecie musieli wstać, zakręcić bączkiem i potrząsnąć planszami.

Ghost Adventure” ma w sobie coś takiego, że ciągle chce się w nią grać, aby być coraz lepszym. Osobiście nie potrafię jej odłożyć dopóki nie przejdę jakiegoś trudniejszego miejsca i po prostu czasem sobie kręcę nawet dla przyjemności, żeby przejść niemożliwe, ale w końcu się udaje. Albo i nie. Raz tak sobie podrzuciłam bączka, że trafiłam w czoło. Koordynacja ręka-oko niestety nie zadziałała tutaj dobrze :D Przy tej pięknie wydanej grze potrzebujemy mnóstwo skupienia, cierpliwości, wytrwałości i odrobiny treningu w kręceniu bączkiem, aby w pełni móc cieszyć się rozgrywką. Gwałtowne ruchy i pośpiech na nic się tutaj zdadzą, a jedynie zepsują całą zabawę.

Jeżeli ktoś zastanawia się czy gra sprawdzi się dla 5 latków to od razu napiszę, że moim zdaniem nie. Byłam przekonana, że córka będzie zachwycona możliwością prowadzenia bączka po kolorowych planszach, ale to jeszcze zdecydowanie nie ten etap. Jeżeli Wasze dzieci są cierpliwe i nie denerwują się podczas porażek, możecie próbować. U nas na granie rodzinne zaczeka na lepszą porę, a tymczasem ogrywamy ją w gronie nieco starszych miłośników planszówek.

Wasze dziecko się nudzi? A może to Wy się nudzicie i chcecie trochę pogłówkować? Wybierzcie Smarta! Smart jest zawsze świetnym rozwiązaniem na „szybką” rozgrywkę, a mnogość gier jakie oferuje ta seria zapewni Wam rozrywkę na wiele, wiele godzin. Tym razem pod lupę weźmiemy niepozorną grę Apple Twist, w której sugerowany wiek na pudełku (od 5 roku życia) może zmylić niejednego dorosłego. Zapraszam!

Gra z serii Smart Games „Apple Twist” przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia i jest to gra jednoosobowa.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W pudełku znajdziemy ruchomą planszę w kształcie jabłka, trzy kolorowe, również ruchome robaczki oraz instrukcję i oczywiście książeczkę z zadaniami. Gra jest na tyle mała, że można zabrać ją ze sobą wszędzie, a jakość wykonania sprawia, że wytrzyma wszystko. No chyba że spadnie na nią kometa, to wtedy nie ręczę za wykonanie. Gra jest bardzo ładna, poręczna, a elementy bez problemu da się wyginać w pożądanym przez nas kształcie.

O CO W TEJ GRZE CHODZI?

Jak we wszystkich (jednoosobowych) grach typu Smart Games naszym zadaniem jest rozwiązywanie łamigłówek, które znajdują się w dołączonej książeczce. W przypadku Apple Twist jest ich aż 60 i dzielą się na cztery różne poziomy: STARTER, JUNIOR, EXPERT oraz MASTER. Na pierwszym i drugim poziomie układ planszy pozostaje bez zmian przez wszystkie zadania (poziom starter ma swój układ, poziom junior ma swój układ). Dopiero na wyższych poziomach przy każdym zadaniu musimy pamiętać, żeby dostosować nasze jabłko do odpowiednich wytycznych.

Naszym zadaniem jest ułożenie robaczków na jabłku w taki sposób, aby wszystkie trzy zmieściły się na wspólnej płaszczyźnie. Zawsze istnieje tylko jedno poprawne rozwiązanie, które można sprawdzić na końcu książeczki z zadaniami. Na dwóch pierwszych poziomach trudności dostaniemy więcej podpowiedzi. Schody zaczynają się dopiero później, chociaż po cichu przyznam, że pokonał mnie już poziom JUNIOR, ale to tak w tajemnicy.

PODSUMOWANIE

Uważam że gry typu Smart Games to jedne z lepszych gier dostępnych na rynku dla dzieci w każdym wieku. Wachlarz propozycji jest tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie. Począwszy od maluchów, a skończywszy na osobach dorosłych, które zajmą się poziomem EXPERT czy MASTER. Mnie sprawiają te poziomy ogromną trudność, ponieważ nie są to łatwe zadania.

W przypadku Apple Twist również nie jest lekko, miałam problem z poziomem JUNIOR, ale kiedy w końcu załapałam, później szło już lepiej. Niestety trudniejsze poziomy na razie mnie pokonały.

Gra będzie atrakcyjna dla dzieci już od 5 roku życia. W tym przypadku nie polecam młodszym dzieciom, ponieważ może wydawać się jeszcze za trudna. Oczywiście to wszystko zależy od malucha, ale ruchome elementy mogą wywoływać konsternację i zagubienie. Na początku może wydawać się to trudne i skomplikowane, ale wystarczy ułożyć kilka początkowych zadań i gra zostanie w pełni zrozumiana i opanowana. Początkujący mają ułatwione zadanie, ponieważ nie muszą przejmować się zmianą ułożenia jabłka, choć z drugiej strony jest do ciekawy element.

Ogromnym plusem Apple Twist jest to, że jest mała i poręczna, można zabrać ją do samochodu, plecaka czy torebki bez obawy, że się uszkodzi. Jest naprawdę porządnie wykonana i jak wspominałam, trzeba się postarać, żeby ją w jakikolwiek sposób zniszczyć. Jako jednoosobowy Smart świetnie sprawdzi się właśnie w podróży, aby zając naszą pociechę czy osobę towarzyszącą na dłuższą chwilę. Osobiście nie potrafię odpuścić, jeżeli nie skończę układać konkretnego zadania, dlatego czasem pochłania to naprawdę sporo czasu.

W grach z serii Smart Games musimy przede wszystkim myśleć, kombinować i próbować. Jak nie w tę stronę, to w drugą. Smarty zdecydowanie zapewnią nam rozwój logicznego myślenia, planowania i dostarcza mnóstwo satysfakcji z rozwiązania nierozwiązywalnych zadań.

Cześć! Dzisiaj mam dla Was świetną grę dla dzieci od 5 roku życia, a tak się składa, że Lili ma właśnie 5 lat i uważam, że ta gra jest dla niej idealna! Mowa tutaj o Dragomino od wydawnictwa Foxgames, która premierę będzie miała 1 września 2021 roku. Jeżeli zastanawialiście się czy wasze pięciolatki dadzą sobie radę, to zaręczam, że tak! Proste zasady, przepiękna oprawa i smoki. Czego chcieć więcej? Zapraszam!

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia i dla 2 do 4 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 15 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W środku znajdziecie mnóstwo smoczych jaj, to pierwsze co rzuca się w oczy i trzeba je wszystkie powypychać! Jest to ulubione zajęcie mojej córki podczas rozpakowywania gry. Żetonów jest aż 69 i są w 6 różnych kolorach, które tematycznie odpowiadają płytkom obszarów. W pudełku znajdziemy także uroczą figurkę smoczek mamy w fioletowym kolorze oraz cztery jednakowe płytki startowe.

Jeżeli chodzi o wykonanie, nie mam żadnych zastrzeżeń. Gra jest piękna, kolorowa i pełno w niej malutkich smoków. Kolorowe jaja dodają świetnego klimatu, a dzięki tematycznym obszarom takim jak pustynia, śnieg, łąka, las, góry czy wulkan, gra nabrała nieprzeciętnego klimatu. Płytki są grube i porządnie wykonane, na pewno przetrwają wszystko, poza specjalnym uszkodzeniem. Ale kto robi coś złego grom?!

O CO W TEJ GRZE CHODZI?

W grze Dragomino wcielamy się w Smoczych Jeźdźców, których zadaniem jest odnajdowanie smoków! W tym celu udajemy się na tajemniczą wyspę i rozpoczynamy swoje poszukiwania. Będziemy musieli przebyć niebezpieczne tereny, szukać w nieprzebytych pustynnych piaskach, lasach, wśród śniegu i mrozu, ale także na łące, w lasach czy górach. Nie zawsze szczęście nam dopisze, czasem znajdziemy jajo, ale puste bo smoczek zdążył się już wykluć.

Każdy z graczy otrzymuje na starcie swoją płytkę i do niej dobiera kolejną spośród czterech wyłożonych na środku stołu. Następnie dokładamy ją do swojej wyspy w taki sposób, aby stykały się ze sobą przynajmniej jednym polem! Jeżeli pola przedstawiają ten sam obszar, wtedy wybieramy się na poszukiwanie odpowiedniego jaja. Jeżeli znajdziemy smoczątko, świetnie! Punkt dla nas. Jeżeli pustą skorupkę, wyścig trwa dalej, a my otrzymujemy figurkę smoczej mamy, dzięki czemu nową rundę zaczynamy jako pierwsi. Tak na otarcie łez.

Należy pamiętać też o tym, że płytki możemy łączyć w ten sposób, aby więcej takich samych boków stykało się ze sobą. Dzięki temu znajdziemy więcej niż jedno jajo.

Rozgrywka kończy się w momencie, kiedy zabraknie płytek obszarów. Następnie podliczamy ilość zdobytych smoków i zwycięzcą zostaje osoba z ich największą liczbą. Proste? Bardzo!

PODSUMOWANIE

Kiedy tylko zobaczyłam Dragomino od wydawnictwa Foxgames wiedziałam, że muszę mieć tę grę oczywiście dla córki. Obie uwielbiamy smoki, a proste zasady i układanie płytek na zasadzie domina jest kolejną zaletą. W tej grze nie znajdziecie skomplikowanych zasad, instrukcji na trzydzieści tomów bo są one przyjazne i bardzo czytelne. Moja córka zrozumiała je tak szybko jak ja, co jest świetnym dowodem na to, że pięciolatek rozpracuje tę grę w trymiga. Oczywiście nie obyło się bez „JA MAM MNIEJ SMOKÓW”, ale w tym wieku to naturalne. Dragomino to gra losowa i bardzo często może zdarzyć się tak, że będziemy trafiać na puste skorupki, przez co nie będziemy zdobywać punktów. Dzieci w pewnym wieku nie potrafią przegrywać, ale na szczęście dzięki zabawnym ilustracjom smoków, porażka nie jest taka najgorsza! Świetnym elementem przetargowym jest także figurka smoczej mamy, która zawsze ukoi rozpacz bo znalezieniu pustek skorupki.

Dragomino polecam szczególnie dzieciakom od 5 roku życia, ponieważ gra po pierwsze prezentuje się wspaniale, po drugie smoki, obok których nie można przejść obojętnie. Po trzecie – prosta mechanika i układanie płytek na zasadzie domina jest tutaj ogromnym plusem dla najmłodszych graczy, którzy rozgryzą to w kilka chwil. I po czwarte – szybkie rozgrywki, bardzo ważne jeżeli chodzi o dzieci bo te, nudzą się bardzo szybko i dla pięciolatków dłuższa gra to wyzwanie.

Dragomino spodobało się mojej córce od razu, na samym początku kupiły ją już jajka i ich wypychanie, a kiedy odkryła, że z tyłu są małe smoki, przepadła. Bez problemu sama dopasowała jajka do tematycznych płytek i wiedziała w jaki sposób ma je łączyć, aby zdobyć ich jak najwięcej w danej turze, co było oczywiście największą frajdą podczas całej gry. Przecież to o to właśnie chodzi! Gra uczy logicznego myślenia i wymaga od graczy spostrzegawczości. Łatwo przeoczyć idealnie pasującą płytkę, a zdarzyć się może tak, że to przeciwnik zgarnie nam ją sprzed nosa. Musimy w miarę możliwości planować swoje działania co jest utrudnione bo płytki dobierane są losowo i nigdy nie wiadomo co trafi na stół w następnej kolejce. Poza świetną zabawą w przepięknej oprawie, Dragomino zadba także o rozwijanie naszych umiejętności, a takie gry są zdecydowanie najprzyjemniejsze.

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu Foxgames.

Lubicie gry imprezowe? Jeżeli tak, mam dla Was coś naprawdę fajnego! Mix Tura od wydawnictwa Muduko to świetna gra, która najlepiej sprawdzi się w większym gronie, a do zabawy nie potrzeba wiele miejsca. Ta zabawna gra karciana sprawi, że zmienicie się w Gobliny i zabierze Was do świata pełnego trucizn, podstępnych zagrań i ciekawych wyzwań. Zapraszam!

Mix Tura przeznaczona jest dla dzieci od 8 roku życia i dla 4 do 10 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 15 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Mix Tura to gra karciana, w której główną rolę pełnią oczywiście karty. Wszystkie gry od wydawnictwa Muduko, które posiadam w swojej kolekcji, są świetnej jakości. Uwielbiam ich kolorystykę i wykonanie, naprawdę nie mam zastrzeżeń do ich produktów. Tak też jest i w przypadku Mix Tury. W pudełku znajdziemy mnóstwo kart, żetony antidotum oraz instrukcję, na końcu której będziemy odhaczyć zdobyte osiągnięcia. W zestawie jest także kilka pustych kart na własne zaklęcia i zasady.

JAK GRAĆ?

W grze Mix Tura musicie porzucić swoje człowieczeństwo i wcielić się w postaci Goblinów i tak też powinniście się odnosić do siebie podczas całej rozgrywki. Na początku, każdy z zawodników wybiera swojego uroczego Goblina i otrzymuje 4 karty wraz z żetonem antidotum. 3 karty to bezpieczne eliksiry, a jeden to śmiertelna trucizna, która wywróci Wasze goblinie kiszki na drugą stronę. Tasujemy je i wykładamy zakryte przed siebie, a obok dokładamy naszego Goblina i buteleczkę z antidotum. Podczas rozgrywki będziemy ciągnąć karty akcji, których jest naprawdę mnóstwo. Znajdziemy w nich przeróżne wesołe i zabawne… akcje, a także zaklęcia umilające grę. Kiedy odsłonicie zabójczy eliksir, umieracie! Znaczy… umieracie tylko wtedy, kiedy nie zdecydujecie się użyć antidotum lub kiedy już go nie macie i po prostu innego wyjścia brakuje. Zostajecie duchami i czekacie aż nadarzy się okazja do ożycia i aktywnego powrotu do gry.

Dodatkową opcją jest karta Besztii, którą można, ale nie trzeba włączać do gry. Goblin posiadający tę przerażającą Besztię, będzie musiał wypić zawsze o jeden eliksir więcej. Czyż to nie wspaniałe?

Wygrywa ostatni żywy Goblin, a cały blask i sława spłynie na niezwyciężonego w bojach z zabójczymi eliksirami bohatera.

PODSUMOWANIE

Mix Tura jest grą typowo imprezową przeznaczoną dla większej ilości graczy. Minimalna liczba osób potrzebnych do rozpoczęcia rozgrywki to 4, ale na upartego można zagrać też w 3. Ot rozgrywka będzie nieco szybsza. My graliśmy we dwoje, dołożyliśmy dwóch graczy widmo. Zupełnie nam to nie przeszkadzało, trzeba było dbać o siebie podwójnie. Dopiero pod koniec okazało się komu trzeba wbić nóż w plecy… znaczy podrzucić zabójczy eliksir! Gra bardzo przypadła nam do gustu, ponieważ bardzo lubimy rozgrywki, w których możemy robić sobie na złość. Oczywiście w przypadku Mix Tury jest to bardzo losowe, ale kiedy tylko nadarzyła się okazja do niecnego występku, od razu korzystaliśmy z okazji. Oboje. Klimat gry jest świetny, bardzo podobają mi się Gobliny, motyw przewodni oraz buteleczki. Aż chciałoby się warzyć jakiś bezpieczny eliksir, pomieszać chochlą w ogromnym kotle i poczuć buchającą parę na twarzy. Zaklęcia są ogromnym urozmaiceniem, a że są niezwykle upierdliwe, tym rozgrywka wydaje się ciekawsza i zabawniejsza. Nie należy ich ignorować i bagatelizować bo nasza Goblina natura może przypłacić to życiem! Trzeba pilnować nie tylko swoich zaklęć, ale także zaklęć innych graczy, co może przyprawić o zawrót głowy. Przy 10 zawodnikach będzie to nie lada wyzwanie! Mix Tura to prosta i szybka gra, bez skomplikowanych zasad i instrukcji na wiele godzin czytania. Wszystko zrozumiecie w kilka chwil i od razu będziecie mogli cieszyć się grą.

Jeżeli lubicie gry imprezowe, gry karciane, świetny klimat i nie boicie się przemiany w Gobliny, Mix Tura zdecydowanie spełni Wasze oczekiwania. Należy jednak pamiętać o tym, że lepiej sprawdzi się w większym gronie miłośników podstępnych karcianek.

To niewielkich rozmiarów, niewinnie wyglądające pudełeczko, skrywa w sobie bardzo fajną grę już dla najmłodszych miłośników gier planszowych! Potwory i stwory od wydawnictwa Alexander to kolorowa i przyjemna gra, nie tylko dla miłośników potworów. Zapraszam!

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia i dla dwóch i więcej zawodników.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W pudełku znajdziemy 36 kart z kolorowymi potworkami, kostkę klepsydrę i notes. Jeżeli chodzi o karty to wykonano je z grubszego kartonu, ilustracje są bardzo ładne, kolorowe i wyraźne, a potworki wyglądają uroczo potwornie. Kostki także są porządne, jednak w niektórych miejscach nadrukowane na nich obrazki są poprzecierane, ale tak było już od nowości. Niestety nie wiem czy przy długim i intensywnym użytkowaniu się nie wytrą. Póki co dobrze nam służą i nic się z nimi nie dzieje. Wzory są wyraźne, a moja córka rozpoznaje je bez problemu.

JAK GRAĆ?

Potwory i stwory mają bardzo proste zasady, a najbardziej będziemy potrzebować zręczności, spostrzegawczości i naszej czujności! Kiedy pierwszy gracz rzuci kostkami z trzema cechami potworów (kształt, kolor i wzór), musi jak najszybciej wypatrzeć go we wszystkich rozłożonych i widocznych dla wszystkich zawodników kartach. Jeżeli uda mu się znaleźć go przed upływem czasu w klepsydrze – zabiera go. Jeżeli wypatrzy go u innego zawodnika, zanim ten zdąży zasłonić go kartą, również zabiera go do siebie.

Gra kończy się w momencie, kiedy wszystkie karty znikną ze stołu, a wygrywa osoba, która zdobędzie jak najwięcej kart.

W wariancie „punkty do notesu” ustalamy wcześniej ilość punktów potrzebną do zwycięstwa i znalezionych potworków nie zabieramy do siebie, a jedynie odkładamy w inne miejsce. Wygrywa gracz, który jako pierwszy osiągnie ustaloną wcześniej ilość punktów.

PODSUMOWANIE

Potwory i Stwory od wydawnictwa Alexander to ciekawa propozycja dla najmłodszych graczy, jednak jest tutaj bardzo mocny elementy rywalizacji – podbieranie sobie potworków może się źle skończyć :D Oczywiście nigdy nie musi do tego dojść, jeśli dzieci będą szybkie i spostrzegawcze, ale wiadomo jak to z dzieciakami bywa. Wiem na pewno, że moja córka nie pozwoliłaby zabierać SOBIE potworków, ale z dziką ochotą zabierałaby je wszystkim innym zawodnikom. Dlatego my ten element rywalizacji po prostu ominęliśmy i póki co gramy sobie w spostrzegawczość i szybkość. Na rywalizację przyjdzie czas, nie wprowadzam niepotrzebnych awantur podczas gry, która ma zapewnić rozrywkę i radość. Z notesu także nie korzystamy, póki co prowadzimy lekką i przyjemną grę.

Potwory i Stwory bardzo się Lili podobają, po pierwsze – lubi stwory, kostki, a proste zasady sprawiają, że chętnie sięgamy po tę pozycję. Bez problemu rozpoznaje wszystkie kształty i wzory i łączy je z odpowiednimi kartami.

Grę polecam dla dzieci od 5 roku życia, młodszym jedynie do luźniej zabawy ze względu na rywalizację. Jeżeli dzieciaki nie mają z tym problemu i uwielbiają podbierać sobie cenne karty – ta gra świetnie się u Was sprawdzi! Oczywiście w wariancie „Punkty do notesu” nie ma walki o karty i punkty, ale potrzebna jest tutaj osoba, która potrafi już pisać i będzie zapisywała punkty w notesiku. Oczywiście można punkty zamienić na kropki, kółeczka, czy co tam dzieci potrafią już rysować i na koniec zliczyć narysowane elementy. Dlatego każdy znajdzie coś dla siebie bez konieczności zmieniania i naginania zasad. Potwory i Stwory oferują zabawę dla każdej grupy i charakterów.

Za grę do recenzji, bardzo dziękuję wydawnictwu Alexander.

Uwielbiam tę grę. Dlaczego? Bo jestem w niej dobra! TAK! Bardzo szybko ją opanowałam, jednak nie jestem oczywiście w stanie zapamiętać wszystkich ułożeń, ponieważ jest to po prostu niemożliwe. Ale! Zazwyczaj w niej wygrywam i dlatego jest taka super! A tak na poważnie, PAPUA od wydawnictwa Egmont, to bardzo fajna gra, w której musimy myśleć szybko, aby pokonać rywala.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 8 roku życia i dla 2 do 4 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 25 minut.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W środku znajdziecie mnóstwo elementów! 32 karty z dwustronnymi planszami zadań o dwóch poziomach trudności, kolorowe pionki, 52 kafelki mostów do układania na naszych planszach, żetony, spinner oraz kostka – tak prezentuje się środek. Pudełko jest duże, piękne i ciężkie! Do jakości wykonania nie mam absolutnie żadnych uwag. Papua bardzo mi się podoba, zarówno wizualnie jak i rozrywkowo.

JAK GRAĆ?

Zasady są bardzo proste i do zrozumienia w kilka chwil. Celem gry jest połączenie wysp kafelkami mostów i drogą startową, aby stanowiły spójną całość. Każda połączona wyspa daje zawodnikowi jeden punkt zwycięstwa, a gracz który zdobędzie wszystkie wyspy otrzymuje żeton bonusowy z dodatkowymi punktami.

Każdy z graczy bierze jedną planszę z zadaniem i obraca ją na ustalony wcześniej poziom trudności (A – łatwy i B – trudny). Jeżeli mamy już przed sobą swoje mosty (po 13 dla każdego zawodnika), jedna osoba rzuca kostką, która wskazuje drogę startową. Wszyscy jednocześnie układają swoje mosty, a gracz, który połączy całość jako pierwszy, woła „PAPUA!” i w tym momencie gra się zatrzymuje.

Gra kończy się po 8 rundach, a zwycięzcą jest osoba, która zdobyła najwięcej punktów. Gra oferuje także łatwiejszy wariant rozgrywki, szczegółowo opisanej w instrukcji. Potrzeba nam do tego spinnera z symbolami.

PODSUMOWANIE

PAPUA od wydawnictwa Egmont to świetna, lekka i przyjemna gra dla całej rodziny. My póki co gramy we dwoje, ale na chwilę obecną wystarcza nam to w zupełności. Każdy i tak układa swoją planszę, a i tak już wystarczająco dużo stresu dodaje zerkanie kątem oka na przeciwnika kiedy wydaje mi się, że ten już prawie kończy! Nic bardziej mylnego bo czasem wystarczy ułożyć jeden most źle i wszystko musimy zaczynać od nowa. Dlatego nie ma co sugerować się szybkością innych i skupić się tylko na swojej planszy z wyspami.

Jak już wspominałam Papua bardzo mi się podoba, nie tylko wizualnie, ale także grywalnie. Bardzo lubię rywalizację w grach, a kiedy dodatkowo świetnie sobie w radzę, dana pozycja plasuje się w moich ulubionych. Przecież to logiczne, prawda? :D Bardzo fajne jest to, że do wyboru mamy dwa poziomy trudności, ale przyznam szczerze, że ciągle ogrywamy poziom trudniejszy. Czasem trasy w ogóle nie sprawiają nam problemów i jesteśmy w stanie ułożyć je kilka chwil, a czasem ułożymy zaledwie jedną wyspę i nigdzie nie widzimy kolejnych możliwości.

Papua jest podchwytliwa, cwana i naprawdę nie jest to prosta gra. Jednak im więcej układamy, tym prościej jest nam się później skupić i szybciej ułożyć daną planszę z zadaniami. Na każdej z nich mamy aż cztery drogi startowe, więc czeka nas naprawdę mnóstwo układania i świetnej zabawy!

Za grę do recenzji, bardzo dziękuję wydawnictwu Egmont.

Jeżeli lubicie układanki, w które będziecie musieli nieźle pogłówkować, to QUARTIS jest dla Was! Gra ma tak niewiele elementów, że z powodzeniem zabierzecie ją ze sobą wszędzie, a dzięki dużym elementom, na pewno nigdzie się nie zawieruszy. Z pozoru banalna, bo przecież co trudnego może być w czterech kwadratach? Przekonajcie się sami!

Gra „Quartis” od wydawnictwa Alexander przeznaczona jest dla dzieci od 7 roku życia i dla 2 do 6 graczy.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W przypadku tej gry naprawdę będzie to krótkie. W pudełku znajdziemy 4 dwukolorowe kafelki, karty oraz klepsydrę. Kafelki są wspaniałe – grube, solidne i błyszczące. Bardzo je lubię! Wyglądają na niezniszczalne, a o karty jak to karty, należy dbać.

JAK GRAĆ?

Celem gry Quartis jest pozbycie się wszystkich swoich kart. Nie jest to takie proste, ponieważ w międzyczasie, kiedy nie mamy ruchy, będziemy dobierać nowe. Każdy z graczy zaczyna od 5 kart na ręce. Pierwszą kartę z kupki odwracamy i według niej układamy figurę startową, od której zacznie się rozgrywka. W zestawie znajdziemy klepsydrę, z której możemy, ale nie musimy skorzystać. Do dyspozycji mamy także aplikację. My na początku graliśmy bez czasu, ponieważ i tak było to stresujące :D.

Pierwszy z graczy może wykonać jedną z trzech dostępnych akcji: obrócić któryś z kafelków na drugą stronę zmieniając tym samym jego kolor, przemieścić kafelek zmieniając jego kolor, lub przemieścić kafelek nie zmieniając jego koloru, a jedynie położenie. Jeżeli podczas wykonywania którejś z tych akcji graczowi nie uda się ułożyć żadnej z figur znajdujących się na jego kartach, dobiera on dodatkową kartę. Kolejka przechodzi na kolejnego gracza.

Gra kończy się w momencie, kiedy jeden z zawodników pozbędzie się wszystkich swoich kart lub kiedy skończą się karty na stole.

PODSUMOWANIE

Zasady są proste, ale sama rozgrywka już nie do końca. Poza logiką znajdziemy w niej także rywalizację, a że my kochamy takie gry, Quartis świetnie się u nas sprawdziło. Kiedy zobaczyłam tylko cztery kafelki, mocno się zdziwiłam, ale kiedy przeczytałam instrukcję, mina mi zrzedła. Nie jestem najlepsza w gry logiczne, ale twardo w nie gram, ponieważ sprawiają mi ogromną przyjemność, a wygrane dziką satysfakcję! Kiedy karty nam sprzyjają, a przeciwnik nieświadomie bardziej nam pomaga niż przeszkadza, możemy zwyciężyć naprawdę bardzo szybko. Jednak los nie bywa zbyt łaskawy i zamiast mieć na ręce 2-3 karty, ja potrafię mieć 10. Niestety figury są od siebie tak rożne, że ciężko w jednym bądź dwóch ruchach doprowadzić do ułożenia potrzebnej nam figury. Dodatkowo jest tutaj wrogi zawodnik, który skutecznie dąży do ułożenia swoich kart więc rozgrywka jest naprawdę zawzięta. Niestety nie miałam przyjemności zagrać w tę grę w więcej osób, ale wyobrażam sobie, że wtedy jest bardzo, bardzo wesoło.

Mało? Możecie skorzystać z klepsydry lub aplikacji i grac na czas! Wtedy nie wiadomo na co patrzeć, na kafelki, na posunięcie przeciwnika, na swoje karty, czy na upływające sekundy.

Quartis od Alexandra to bardzo fajna, przyjemna gra logiczna z elementem rywalizacji, którego nie da się tutaj w żaden sposób uniknąć. Dodatkowo w zestawie znajdziemy kilka specjalnych kart, aby jeszcze bardziej pokrzyżować plany rywala i ułatwić sobie rozgrywkę.

Wielkim plusem jest to, że gra zmieści się w małym woreczku, który zabierzemy ze sobą wszędzie. Zasad można nauczyć się w kilka chwil, a losowość zapewni nam naprawdę mnóstwo rozgrywek.

Za grę do recenzji, bardzo dziękuję wydawnictwu Alexander.

Jeżeli szukacie ciekawych gier dla maluchów to właśnie trafiliście na jedną z nich! „Gwarna farma” od Adamigo to bardzo prosta rodzinna gra karciana z niewielką ilością elementów i bardzo ładnymi ilustracjami. Nie tylko do wspólnego grania, ale także do zabawy z maluchami w naśladowanie odgłosów! Zapraszam!

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 3 roku życia i dla 2 do 4 graczy, ale moim zdaniem, maluchy spokojnie mogą używać Gwarnej farmy w roli zabawy.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W środku znajdziemy aż 112 kart ze zwierzętami, stodołę oraz 4 płotki. Karty są bardzo solidne, wykonane z grubszego papieru, a ilustracje przyjemne dla oka i kolorowe. Stodoła i płotki zrobione są z grubszego kartonu. Z pewnością posłużą na dłużej. Tutaj nie ma się co rozwodzić, całą zawartość opakowania możecie zobaczyć na zdjęciach :)

JAK GRAĆ?

Celem gry jest zdobycie przez graczy jak największej ilości kart ze zwierzakami do swojej zagrody. Aby tego dokonać, zawodnik musi wykazać się zręcznością oraz spostrzegawczością, a także pamiętać o wykonaniu odpowiedniego dźwięku zwierzaka! Gracze po kolei odsłaniają po jednej karcie i układają je dookoła stodoły. Jeżeli w którymś momencie pojawią się na różnych kartach trzy takie same zwierzęta, zawodnik jak najszybciej musi wykonać odpowiedni odgłos, a następnie położyć rękę na stodole. Zwycięzca zgarnia wszystkie karty z trzema takimi samymi zwierzakami. Gra kończy się w momencie, kiedy ze stosu znikną wszystkie karty.

UWAGA! Jeśli gracz pomyli się, za karę będzie musiał oddać dwie karty ze swojej zagrody i odłożyć je do pudełka.

Wersja dla najmłodszych jest nieco uproszczona – gramy do dwóch takich samych zwierzątek i wybieramy karty z pojedynczymi ilustracjami zwierzaków. Oczywiście możemy ją modyfikować na dowolny sposób, bo akurat Gwarna Farma jest bardzo prosta, dzięki czemu daje nam wiele możliwości.

PODSUMOWANIE

Gwarna farma” to bardzo fajna gra skierowana dla najmłodszych graczy, sprawdzi się jako jedna z pierwszych, prostych gier, ale jest w niej element rywalizacji i przy wyborze należy zwrócić na to szczególną uwagę. Nie znajdziecie w niej skomplikowanych zasad, a myślę, że nikt nie obrazi się, jeśli nagniecie je trochę według własnej woli, bawiąc się choćby w samo naśladowanie odgłosów zwierząt. Gracze będą musieli wykazać się spostrzegawczością, refleksem, a także znajomością wszystkich odgłosów, jakie robią dane zwierzaki.

W „Gwarną farmę” z powodzeniem można grac także w pojedynkę, tak jak my, ot nie ma absolutnie żadnej konkurencji, ale też trzeba się skupić, aby nie rozłożyć nagle 20 kart i nie zebrać żadnych kart! Najfajniejszym elementem gry jest oczywiście wydawanie odgłosów, co sprawia największą frajdę, poza zbieraniem kart do swojej zagrody.

Gwarna farma” nie jest grą kooperacyjną, dlatego młodsze dzieci mogą się lekko denerwować, kiedy to przeciwnik sprzątnie im sprzed nosa takie same zwierzaki, a oni nie zdążą zareagować. Dlatego polecam ją graczom nieco bardziej zaawansowanym, lub stworzyć jedną kupkę zwycięstwa i wspólną zagrodę. Oczywiście nie uważam, że rywalizacja w młodszym wieku to coś złego – zdaję sobie sprawę, że niektóre dzieciaki jeszcze do tego nie dorosły, więc nie warto ich zniechęcać, a po prostu jakoś ominąć tę kwestię lub inwestować póki co w gry jednoosobowe lub kooperacyjne.

Cześć! Dzisiaj przychodzę do Was z gra, która moim zdaniem świetnie sprawdzi się w większej grupie dzieci – jak sama nazwa wskazuje – w przedszkolu! „Zabawy przedszkolaka” od Adamigo kryją w pudełku mnóstwo kart z ilustracjami, a zadania są proste i wymagające jednocześnie. Dzieci wspólnie mogą się przy niej dobrze bawić i wspólnie szukać rozwiązań.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 3 do 7 roku życia i dla 1 do 8 graczy.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W środku pudełka znajdziemy mnóstwo elementów! Jest w nim AŻ 192 tafelki z ilustracjami, 16 dwustronnych kart z propozycjami zabaw, 20 dwustronnych kart z sekwencjami, drewniana kostka i woreczek. Gra jest bardzo dobrze wykonana, tafelki z pewnością przetrwają niejedno. Jest ich tak dużo, że wypychanie ich to było prawdziwe wyzwanie!

JAK GRAĆ?

Zadania są przeróżne i wszystko jest wytłumaczone na załączonych w zestawie kartach. Zadania uczą łączenia w pary, logicznego myślenia, ćwiczą pamięć, spostrzegawczość oraz koncentrację. Ponadto na kolejnych kartach znajdują się ciągi logiczne, a zadaniem gracza jest ułożenie tafelków w odpowiedniej kolejności. Obrazków jest mnóstwo i znajdziemy w nich pogodę, owoce warzywa, figury geometryczne, pojazdy, zwierzęta, ubrania. Dzieci mogą bawić się wspólnie lub samodzielnie, jak komu wygodnie. Mogą się wspierać i sobie pomagać. Kart jest tak wiele i są tak różne, że zabawy można wymyślać samemu! Ponadto w zestawie znajdziemy czerwony woreczek, który dodatkowo urozmaici grę oraz dużą, drewnianą kostkę. Nie trzeba szukać instrukcji do gry, ponieważ wszystkie zadania są na kartach, jak już wcześniej wspominałam. Dzieci nie muszą w niej rywalizować, a punktacja jest tylko w niektórych zadaniach i można ją oczywiście pominąć i bawić się we wspólnej grupie.

PODSUMOWANIE

Zabawy przedszkolaka” od Adamigo to bardzo interesujący zestaw dla dzieci w wieku przedszkolnym, który uczy logicznego myślenia, budowania ciągów, klasyfikacji przedmiotów, układania w grupy i szeregi, a także wielu innych rzeczy. Moim zdaniem świetnie sprawdzi się w większej grupie nie tylko ze względu na świetne wartości, które ma w sobie, ale także na ilość elementów! Kiedy rozłożyłam wszystkie na stole, w ogóle się nie zmieściły i zachodziły jeden na drugi. Ta gra to pole do popisu dla przedszkolaków, a nasz egzemplarz trafi do grupy mojej córki. Uważam, że w grupie lepiej z niego skorzysta i będzie mogła bawić się w nią wspólnie ze swoimi kolegami i koleżankami z przedszkola. A ogromnym plusem jest to, że jednocześnie może grać w nią 8 osób!

„Zabawy przedszkolaka” mają ogromny potencjał i z pewnością spodobają się dzieciakom w wieku przedszkolnym. Proste zasady, kolorowe ilustracje, dodatkowe elementy w postaci woreczka i kostki zachęcą do wspólnej zabawy zarówno w grupie jak i w domowym zaciszu.