Author

Nolijka

Browsing

Montino czyli rurki 3D, są fantastyczną zabawą nie tylko dla dzieci, o czym mogłam przekonać się kiedy mój mąż dorwał się do pudełka. Przypadnie do gustu wszystkim, którzy uwielbiają budować i tworzyć, a także sprawdzi się wśród dorosłych (ostrzegam – mogą pojawić się walki rodzic-dziecko i „daj mi się teraz pobawić, tato” :D). Montino wspomaga ćwiczenia motoryki małej, koordynacji wzrokowo-ruchowej, a także koncentracji i zdolności planowania.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia i świetnie sprawdzi się do zabawy dla jednej osoby jak i większego grona.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W pudełku znajdziemy 150 sztuk kolorowych rurek w trzech różnych rozmiarach, 80 kolorowych złączek, oraz album z inspiracjami. Rurki są giętkie i elastyczne, dzięki czemu możemy tworzyć z nich przeróżne konstrukcje. Jednak trzeba uważać, aby ich za bardzo nie wygiąć, bo się zniszczą. Należy także pamiętać o tym, aby nie wciskać ich na siłę w złączki – mogą popękać.

JAK SIĘ BAWIĆ?

Jak się bawić? Jak chcecie! W zestawie otrzymujemy książeczkę z propozycjami budowy. Na pierwszych stronach mamy bardzo proste i płaskie elementy, od których mogą zacząć tworzyć młodsze dzieci. Dalej pojawiają się już propozycje przestrzenne, tak jak nasz domek ze zdjęć. Możemy zbudować samolot, ogromną rakietę, serce, ptaszka, łuk ze strzałą i wiele, wiele innych rzeczy, które przyjdą nam do głowy. Nasz zestaw składa się z 230 elementów, ale możemy kupić też największy zestaw z aż 470 rurkami 3D! Naprawdę można stworzyć z tego cuda. U nas przed dłuższy czas stał w salonie domek nakryty kocem, w którym spał kot :D Także możliwości jest mnóstwo. My dzisiaj stworzyliśmy domek z zagrodą, w którym zamieszkały zwierzątka. Mąż oczywiście tak się wczuł, że stworzył jeszcze małą rakietę i statek kosmiczny.

PODSUMOWANIE

Montino jest naszą pierwszą zabawką konstrukcyjną i jestem z niej zadowolona. Córka na razie potrzebuje pomocy przy tworzeniu konstrukcji, ale chętnie pomaga tacie. Sama zbudowała dzisiaj wiatraczek (lub gwiazdkę, jak kto woli :D) i była bardzo z siebie zadowolona. Później razem zamontowali ją na dachu domu – pasowało idealnie. Stworzone konstrukcje można wykorzystać na wiele sposobów, jak już wspominałam wcześniej, nasz kot chętnie skorzystał z powstałego dla córki namiotu, a dzisiejsza zagroda idealnie nadała się zwierzątkom z klocków lego. Z większych zestawów z pewnością można wyczarować cuda, a plusem jest to, że zbudowane konstrukcje naprawdę nieźle się trzymają. Trzeba użyć siły, aby rurki wypięły się z zaczepów. Są lekkie i trwałe, można je spokojnie przenosić i dowolnie modyfikować. Dodatkowo jest to świetna zabawa dla dorosłych – przetestowałam na mężu :D

„Similo Baśnie” to świetna kooperacyjna gra karciana dla osób, które uwielbiają szybkie rozgrywki w pięknym wydaniu. Bo trzeba przyznać, że ilustracje w tej grze są przepiękne! Kiedy otworzyłam ją po raz pierwszy, najpierw wertowałam z córką karty i po prostu się nimi zachwycałam. Pomimo prostych zasad, „Similo Baśnie” może zaskoczyć i naprawdę trzeba trochę pogłówkować.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 7 roku życia i dla 2 do 8 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 10 minut, ale czasem rozmyślania mogą zająć więcej czasu.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

W maleńkim i zgrabnym pudełeczku znajdziemy 30 bardzo dobrej jakości kart do gry, 3 karty ze szczegółową instrukcją, a także 2 karty „okładkowe”. Gra jest tak mała i fajnie zapakowana, że zmieści się nawet w kieszeni.

JAK GRAĆ?

W grze „Similo Baśnie” jeden z zawodników zostaje narratorem i to on będzie podpowiadał nam, kto jest tak zwaną TAJNĄ POSTACIĄ. Pozostali gracze (lub jeden gracz) zostają słuchaczami i będą wspólnie naradzać się, które karty w danej rundzie odrzucić, a które zachować. Ale zacznijmy od początku. Narrator podgląda pierwszą kartę ze stosu wszystkich kart i zapamiętuje postać. Następnie dobiera ze stosu kolejnych 11 kart i tasuje, łącznie z pierwszą zakrytą kartą. Następnie rozkłada karty ilustracjami do góry w siatkę o rozmiarze 4 x 3 i dobiera 5 kolejnych zakrytych kart na swoją rękę. Tymi właśnie kartami, co rundę będzie podpowiadał słuchaczom, jak znaleźć TAJNĄ POSTAĆ. Gra toczy się przez 5 rund. W pierwszej rundzie odrzucamy jedną kartę, w drugiej dwie i tak dalej, aż dochodzimy do piątej rundy, w której do wyboru zostają nam tylko dwie karty i to pomiędzy nimi musimy wybrać poprawną odpowiedź. Zadaniem narratora jest doprowadzenie słuchaczy do poprawnej postaci, poprzez zagrywanie co rundę karty z podpowiedzią. I tutaj narrator ma dwie opcje – wyłożyć kartę pionowo (czyli zagrana karta w postaci pionowej MA wspólne cechy z tajną postacią), lub poziomo (czyli zagrana karta NIE MA wspólnych cech z tajną postacią). Dzięki temu szybko i sprawnie powinniśmy odgadnąć kim jest nasza zakamuflowana postać. Niestety czasem może się nie udać i odrzucimy poprawną kartę, wtedy przegrywamy.

PODSUMOWANIE

„Similo Baśnie” ma naprawdę proste i jasne zasady, lecz jest to bardzo zwodnicze, bo gra wcale do najłatwiejszych nie należy. Świetnie przyda się znajomość baśni (a nieznajomość może zachęcić do ich przeczytania – same plusy!), bo dzięki temu łatwiej będzie nam skojarzyć i połączyć pewne fakty. Na wszystko trzeba zwracać uwagę, bo czasem naszemu narratorowi mogą nie spasować karty i nijak nie będzie mógł udzielić nam podpowiedzi, chociaż bardzo by tego chciał. Dla dzieci może być to świetna motywacja do przeczytania baśni, których jeszcze nie znają, a dla dorosłych świetna okazja do ich odświeżenia. Ja jestem akurat na bieżąco, więc nie miałam żadnego problemu. Ale czasem dobierałam karty, które totalnie nie pasowały mi do niczego. Sama kilka razy źle skojarzyłam i nie trafiłam na TAJNĄ POSTAĆ. Trzeba się wczuć w to co „narrator ma na myśli”, bo przecież możemy zwracać uwagę na różne rzeczy i odebrać wskazówkę błędnie. Gra jest bardzo przyjemna i ciekawa, a plusem jest to, że możemy ją wszędzie ze sobą zabrać. Zajmuje minimum miejsca i można grać nawet na kocu. W serii ukazały się jeszcze dwa inne zestawy – Mity oraz Historia, które można ze sobą łączyć. Nam gra bardzo przypadła do gustu :)

„Ucieczka z lochu ” to gra dla osób, które uwielbiają negatywne interakcje – czyli idealna dla nas :D Z mężem chyba najbardziej lubimy takie szybkie gry, w których możemy robić sobie na złość i utrudniać wygraną jak tylko się da. Zasady są bardzo proste i przejrzyste, zrozumienie gry zajęło nam dosłownie kilka chwil.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 8 roku życia i dla 2-4 graczy. Rozgrywka jest szybka i świetna dla 2 osób.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA

W pudełku znajdziemy:
– 6 sztuk pionków graczy
– 6 podstawek
– 40 sztuk kartoników z drzwiami
– 55 kart
– instrukcję

JAK GRAĆ?

Gra jest naprawdę bardzo prosta, a jej zasady można opanować w kilka minut czytając instrukcję. Na początek wybieram swoje pionki. Następnie rozkładamy wszystkie karty drzwi w rozkładzie dopasowanym do ilości graczy. Każdy z zawodników otrzymuje po 4 karty i zawsze musi mieć na ręce dokładnie 4 sztuki. Co rundę dobieramy jedną dodatkową kartę i ZAWSZE musimy jakąś zagrać, nawet wtedy, kiedy nie do końca będzie nam to na rękę. Kiedy mamy już wszystko rozłożone i wnikliwie analizujemy swoje cenne karty, pierwszy zawodnik wykonuje swój ruch i otwiera drzwi znajdujące się wzdłuż boku, przy którym stoi. Karty z kolorowymi kluczami otwierają drzwi w pasujących barwach. Istnieją także karty specjalne, które wywołują przeróżne interakcje pomiędzy zawodnikami, lub pomagają nam w ucieczce. Wygrywa osoba, która pierwsza otworzy drzwi najbardziej oddalone od brzegu startowego gracza. W instrukcji szczegółowo opisano wszystkie karty specjalne.

PODSUMOWANIE

Gra na pierwszy rzut oka wydaje się banalnie prosta i poniekąd jest prosta. Ale naprawdę trzeba się nakombinować! Mój mąż rzucił przysłowiowym fochem na początku pierwszej rozgrywki, kiedy dookoła niego wyrosły same kraty i nie mógł przez nie przejść, bo nie miał żadnej piły. Ja się tylko śmiałam i niczego nie żałuję :D Czasem będzie tak, że wszystkie drzwi, które otworzymy, będą czyste, ale nie możemy zapomnieć o tym, że nasz przeciwnik skutecznie może nam wszystko utrudnić, a nie zawsze będziemy mieć karty, które nam tę wyprawę ułatwią. Nam świetnie grało się we dwoje i polecam serdecznie „Ucieczkę z lochu” dla osób, czujących deficyt szybkich i naprawdę fajnych planszówek na dwie osoby.

Mam dla Was recenzję legendarnej gry, białego kruka wśród planszówek – Gnaj robaczku! Grę kupiłam jeszcze w promocji w sklepie stacjonarnym rok temu i od tamtej pory leżała w folii i zdobiła półkę. Dopiero po pewnym poście na grupie, gdzie padło, że gra jest po prostu nudna, postanowiłam ją otworzyć i przetestować z córką. Moje dziecko jest zachwycone! Pierwszego dnia grałyśmy kilka razy, od razu załapała o co chodzi, gra idealna dla niej i chyba trafiłam w dobry moment (córka 3 lata 7 miesięcy). Idąc tokiem myślenia, że takiego typu gry są nudne, to w ogóle musielibyśmy przestać kupować planszówki dla dzieci od 3 roku życia, bo chyba większość z nich nie wymaga wiele „myślenia” na początku (to nie jest złośliwa uwaga). Gra obecnie nie jest dostępna, można szukać z drugiej ręki.

Gra dla miłośników robaczków (od 2 do 4 osób), od 4 roku życia.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA

W pudełku znajdziemy:
– 1 duża plansza
– 1 mniejsza plansza (z „okienkami”)
– 60 kawałków robaczków (po 10 sztuk każdego elementu, w 6 kolorach [czerwony, zielony, żółty, niebieski, pomarańczowy, fioletowy])
– 1 kostka
– 4 głowy robaczków
– 4 truskawki, 4 stokrotki, 4 drewniane kołeczki do montażu planszy
– instrukcję

JAK GRAĆ?

Do wyboru mamy jednego z czterech robaczków, których głowy ustawiamy na starcie. Każdy zawodnik rzuca kostką i dobiera jeden kafelek odpowiadający wynikowi. Dokładamy nasz kolorowy kafelek do robaczka i przesuwamy go palcem. Dzięki temu robaczek rozpoczyna swoją wędrówkę pod ziemią, ścigając się z innymi. Po drodze może zjeść jedną truskawkę i jedną stokrotkę, dzięki którym szybciej trafi do mety. Pierwsza głowa na mecie wygrywa!

PODSUMOWANIE

Moim zdaniem ta gra jest lepsza niż „Na jagody”, którą uwielbiamy, z prostego powodu – COŚ SIĘ DZIEJE! Plansza jest inna (urozmaicona) robaczki się chowają i przesuwają, mogą zjeść dodatkowo truskawkę i stokrotkę, kafelki są kolorowe i dochodzi do tego jeszcze rzut kostką. No i jest wyścig! Element zaskoczenia jest super, córka z niecierpliwością wyczekuje momentu, w którym pojawi się główka robaczka w wyciętych okienkach na planszy. Moje dziecko jest uradowane jak nas ogrywa, a przyznam szczerze i z ręką na sercu – prawie zawsze wygrywa. Ja najczęściej wyrzucam niebieski (najkrótszy kafelek) i tym sposobem jestem daleko w tyle. Czasem nawet gra sobie sama i ściga się sama ze sobą uradowana, że robaczek wygrał i wcina sobie smakołyki. Gra jest bardzo prosta i jest w niej fajny element rywalizacji, bez nerwów i niepotrzebnego napięcia. Oczywiście nie obyło się bez oszukiwania, specjalnie przekłada kolory na kostce, aby mieć najdłuższy kafelek, bardzo szybko wywnioskowała co robić, żeby jej robaczek był pierwszy. Gra jest kolorowa, przyjemna dla oka, wesoła i naprawdę dobrze się bawimy grając w nią razem. Jedyny minus dla mnie to plansza, która się rozwarstwia, nie wiem czy trafiłam na wadliwy egzemplarz, czy one tak mają, że są kiepskiej jakości. Przez to może się szybko zniszczyć.

Grę „W co się ubrać” Granna, mamy już od bardzo dawna. Kupiłam ją kiedy moja córka była mała i była na etapie „przebiorę siebie i wszystkich dookoła, a najlepiej także psa, kota i papugę”. Długo szukałam czegoś co by jej odpowiadało i szczęśliwym trafem znalazłam tę oto uroczą grę, która ma bardzo proste zasady i może służyć także do zwykłej zabawy w ubieranie.

Gra dedykowana jest dla dzieci od 3 roku życia i dla 1 do 4 graczy. Jedna rozgrywka powinna zająć orientacyjnie 20 minut.

JAK GRAĆ?

Gra posiada dwa banalnie proste warianty. Pierwszy to taki, w którym ubieramy nasze laleczki według naszego uznania – czyli po prostu bawimy się do woli i przebieramy laleczki według naszych upodobań. Drugi – według dołączonych kart. Karty z gwiazdką posiadają elementy powtarzające się na czterech różnych kartach i troszkę trzeba o nie powalczyć. Kiedy grają maluchy, karty z gwiazdką możemy po prostu schować do pudełka, aby uniknąć niepotrzebnych awantur :D

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Wszystkie elementy zrobione są z grubszej tekturki. Jedna lalka uległa nieszczęśliwemu wypadkowi, ale skleiłyśmy ją taśmą i śmiga jak nowa! Elementy są drobne (szczególnie buciki), dlatego nie polecam jej dla młodszych dzieci i takich, które lubią brać rzeczy do buzi. Ponadto buty łatwo można zgubić, a że dzieci mają do tego nadzwyczajny talent, proponuję od czasu do czasu zerknąć na zawartość pudełka po rozgrywce :D

W pudełku znajdziemy:
– 8 laleczek do ubierania
– 154 ubranka (buty, czapki, bluzki, spodenki, spodnie)
– 12 kartoników gotowych strojów
– instrukcję

PODSUMOWANIE

Gra „W co się ubrać” przypasowało nam od razu i naprawdę sprawdza się u nas już od dłuższego czasu. Na początku laleczki były ubierane w stroje według pomysłu mojej córki z czasem jednak zaczęła korzystać z dołączonych kart i grała sobie raz tak raz tak. Na chwilę obecną zawsze korzysta z dołączonych kart. Gra jest naprawdę bardzo sympatyczna i kolorowa i nie mam do niej absolutnie żadnych zastrzeżeń, a jedynie same pochwały. Polecam tę grę szczególnie młodszym dzieciom, które lubią przebieranki i naklejki, bo tutaj mogą dowolnie przymierzać stroje, bez możliwości ich zniszczenia. Kombinacji jest naprawdę bardzo dużo, a cena jest super przystępna.

Tej gry nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Dobble w wersji z Harry Potterem jest naprawdę cudowne, a dla wielkiej fanki Harrego, jest jeszcze cudowniejsze! Grę wygrałam w konkursie organizowanym przez Rebel i miałam ogromne szczęście, że akurat ta wersja była do przygarnięcia.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 6 roku życia i dla 2-8 graczy.

JAK GRAĆ?

Dobble to seria mini gier, których jest aż 5! Każdy znajdzie coś dla siebie:
Wieża – Każdy z graczy zaczyna grę od jednej zakrytej karty. Pozostałe tworzą stos na środku. Na znak wszyscy odkrywają swoje karty i kto pierwszy głośno nazwie powtarzający się symbol, zdobywa kartę. Wygrywa gracz z największą ilością zdobytych kart.
Studnia – Grę rozpoczynamy od ułożenia na środku jednej odkrytej karty, pozostałe rozdajemy zakryte pomiędzy pozostałych zawodników. Na znak, każdy odkrywa swoją kartę i osoba, która pierwsza głośno nazwie powtarzający się symbol, odkłada swoją kartę na centralną kartę. Jest ona tym samym naszym nowym celem, na którym musimy szukać takich samych symboli. Wygrywa gracz, który pierwszy pozbędzie się wszystkich kart.
Parzy! – Na początku należy zdecydować ile rund ma trwać nasza rozgrywka (nie mniej niż 5). Każdy gracz zaczyna grę od jednej zakrytej karty. Na znak wszyscy odkrywają swoje karty, kładąc je na dłoniach. Kto pierwszy głośno znajdzie powtarzający się symbol na karcie przeciwnika, oddaje mu ją. Jeżeli na dłoni mamy więcej niż jedną kartę, zawsze oddajemy przeciwnikowi wszystkie nasze karty. Wygrywa gracz, który na koniec ostatniej rundy, będzie miał najmniej kart.
Zatruty podarunek – Każdy z graczy zaczyna grę od jednej zakrytej karty. Pozostałe tworzą stos na środku. W tej mini grze, naszym zadaniem będzie znaleźć powtarzający się symbol łączący kartę centralną z kartą gracza. Kiedy głośno nazwiemy taki sam symbol, kładziemy kartę centralną na karcie przeciwnika. Wygrywa gracz, który na koniec ostatniej rundy, będzie miał najmniej kart.
Trojaczki – Grę zaczynam tworząc zakryty stos na środku stołu ze wszystkich kart. Dobieramy 9 kart ze stosu i układamy je odkryte na stole w trzech rzędach po trzy karty. Na dany znak szukamy na trzech dowolnych kartach takich samych symboli. Odpowiedni symbol musi znajdować się na wszystkich trzech kartach. Kiedy je znajdziemy i głośno nazwiemy, zabieramy dla siebie karty i na puste miejsce wykładamy nowe. Wygrywa gracz, który zdobył największą ilość kart.

PODSUMOWANIE

Gra Dobble świetnie sprawdzi się jako rozrywka dla całej rodziny, ale także na imprezach. Rozgrywki są szybkie, a gra spakowana jest w uroczą puszkę, którą można wrzucić do plecaka czy nawet torebki. Istnieje mnóstwo wersji, a jedna z nich przeznaczona jest już nawet dla dzieci od 3 roku życia. Możemy znaleźć także wersję wodoodporną, którą bez obawy przed zniszczeniem zabierzemy na plażę. Dobble HP są moim pierwszym i bardzo podobają mi się urocze, słodkie grafiki na kartach. Ogromnym plusem Dobble są proste zasady, które bez problemu załapią już początkujący zawodnicy. Osobiście bardzo lubię gry, które wymagają naszej spostrzegawczości i szybkości, na pewno będę grała w nią z moją córką, kiedy tylko spodobają jej się gry tego typu.

Dawno nie uśmiałam się tak przy żadnej grze. Mini Maxi jest wręcz stworzona do grania w towarzystwie i wśród znajomych, a także nieznajomych. Ileż ciekawych rzeczy można dowiedzieć się o drugiej osobie, ja na przykład dowiedziałam się dzisiaj, że mój mąż lubił chodzić w kalesonach! Za to on uznał, że bardziej bałabym się filharmonii niż węży. Córka pomagała naturalnie w otwieraniu gry i przeglądaniu jej zawartości, co bardzo jej się podobało. Mini Maxi jest niezwykle kolorowa i przyjemna dla oka, a także świetna do fotografowania.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 8 roku życia (lub już czytających) oraz dla 3 – 8 graczy. My graliśmy tylko w 2 lekko modyfikując zasady.

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Wszystkie elementy gry Mini Maxi są wykonane bardzo ładnie, kolory są wyraźne i różnorodne. Kart jest mnóstwo – aż 165 sztuk, a to oznacza, że kombinacji jest naprawdę sporo. Bardzo lubię pudełka Alexandra, bo prawie wszystkie do siebie pasują i pięknie wyglądają na regale.

W pudełku znajdziemy:
– 1 sztukę planszy do kart
– 1 sztukę planszy do obstawiania
– 32 sztuki kartoników do obstawiania (8 zestawów po 4 sztuki, każdy zestaw jest w innym kolorze)
– 200 sztuk kolorowych pchełek (8 zestawów po 25 sztuk, każdy zestaw jest w innym kolorze)
– 165 kart
– 1 sztukę drewnianego żetonu
– 1 sztukę tarczy losującej ze strzałką
– instrukcję

JAK GRAĆ?

Każdy z uczestników zaczyna posiadając 15 pchełek i 4 kartoniki do obstawiania w tym samym, wybranym przez siebie kolorze. Na odwrocie każdego z kartoniku znajdują się litery: A, B, C, D. Gracz prowadzący losuje 4 karty ze stosu kart i kładzie je hasłami do góry na planszy do kart, tak aby były widoczne dla każdego. Następnie kręci strzałką z naszej kolorowej tablicy losującej.

Zadaniem pozostałych zawodników jest obstawienie co gracz prowadzący lubi najmniej, a co najbardziej w danej wylosowanej kategorii (jest ich 6 – wystraszony, znudzony, podekscytowany, zły, szczęśliwy, zrelaksowany). W tym celu kładziemy nasz kartonik (A, B , C, D) na planszy do obstawiania – po jednym na każdym polu. Następnie obstawiamy jedną lub dwoma pchełkami nasze odpowiedzi, w zależności jak pewni jesteśmy swojej racji. Po sprawdzeniu odpowiedzi przyznajemy sobie odpowiednią ilość punktów (w instrukcji znajduje się szczegółowa tabelka jak to robić).

Gra kończy się w momencie, kiedy jeden z graczy zdobędzie wszystkie pchełki w wybranym przez siebie kolorze. Co wcale nie będzie takie łatwe! Czasem pewniak okaże się wielkim rozczarowanie.

PODSUMOWANIE

Tak jak pisałam na samym początku – dawno nie uśmiałam się tak przy żadnej grze. Graliśmy z mężem naprawdę długo i sami byliśmy ciekawi, w ilu miejscach będziemy zgodni, a w ilu nie. Kiedy byłam pewna swojej odpowiedzi, nagle okazywało się, że totalnie się pomyliłam. Podobnie miał mój mąż. Gra jest prosta i ma przejrzyste zasady. Idealnie sprawdzi się w większym gronie znajomych, jednak nam także sprawiła wiele frajdy, mimo że graliśmy tylko we dwoje. Już nie mogę się doczekać, kiedy będziemy mogli zagrać w Mini Maxi z przyjaciółmi!

Kropka w kropkę to bardzo interesująca gra, w której wymagany jest głównie refleks i spostrzegawczość. Celem gry jest znalezienie na planszy piktogramów, które odpowiadają obrazkom na wyłożonych kartach. Wygrywa gracz z największą ilością punktów – to tak w dużym skrócie. Razem z moją niespełna 4 letnią córką, zrobiłyśmy dzisiaj mały unboxing, Lili obejrzała zawartość pudełka, chwilkę „pograła” i tyle ją widziałam. U nas w większości sprawdza się zasada zalecanego wieku przez producenta i tak było również w przypadku „Kropki w kropkę”, która dedykowana jest dla dzieci od 5 roku życia i ja się z tym zgadzam. Granie według zasad jest dla niej na razie za trudne, ale jako zabawa jest w sam raz. Najbardziej podobają jej się kolorowe żetony i w ogóle nie chciała się nimi dzielić. Starsze dzieci, które lubią wyzwania, rywalizację i grę na czas, na pewno odnajdą się przy „Kropka w kropkę”.

Gra przeznaczona jest dla dzieci od 5 roku życia i dla 2-5 graczy. 

ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA I WYKONANIE

Gra jest dobrze zapakowana, jak zresztą wszystkie gry od Alexandra. Plansze wykonane są z grubszej i solidnej tektury, karty są cienkie, ale ładnie wykonane. Bardzo podobają mi się kolorowe żetony, które wyglądają jak cukierki, dlatego lepiej nie trzymać ich w pobliżu małych dzieci. 

W pudełku otrzymujemy:
– 2 kolorowe kości do gry
– 1 klepsydrę
– 10 sztuk dwustronnych plansz do gry
– 54 kart z piktogramami
– 50 kolorowych żetonów
– instrukcja

W zestawie otrzymujemy aż 10 dwustronnych, twardych plansz z piktogramami. Na każdej z nich jest 216 piktogramów, które występują w sześciu kolorach: fioletowym, czerwonym, żółtym, pomarańczowym, zielonym i niebieskim. W pudełku znajdziemy także dwie kości do gry, a na każdej ze ścianek znajdują się kolory odpowiadające kolorom piktogramów. 

JAK GRAĆ?

Na samym początku musimy potasować wszystkie karty i odłożyć je w miejsce widoczne dla wszystkich graczy, rewersem do góry. Następnie rozkładamy wszystkie potrzebne elementy do gry: klepsydrę, kości, każdy z zawodników otrzymuje także swoje znaczniki w wybranym przez siebie kolorze. Na samym końcu wykładamy jedną, lub kilka plansz jednocześnie (obojętnie którą stroną). Zadaniem graczy jest odnajdywanie na planszach piktogramów, odpowiadającym obrazkom na kartach.

Grę rozpoczyna gracz o najkrótszym imieniu. W każdej rundzie jeden z graczy wykłada na stół 10 kart awersem do góry. Następnie zawodnik rzuca dwoma kośćmi, obraca klepsydrę i wszyscy gracze odszukują na planszach piktogramów wylosowanych na kartach. Kolory obrazków muszą odpowiadać kolorom z kart lub z kości. Po odnalezieniu danego piktogramu, kładziemy na nim nasz żeton (jeden na obrazek). 

Po skończonej rundzie podliczamy punktację i za każdy poprawnie znaleziony piktogram, zabieramy odpowiednią kartę, która będzie naszym punktem. Po każdej rundzie odwracamy lub wymieniamy plansze z piktogramami. Gra kończy się, gdy nie będzie już żadnych kart do wyłożenia lub zostanie ich mniej niż 10. 

PODSUMOWANIE

Gra ma proste i czytelne zasady, moim zdaniem fajnie sprawdzi się dla dzieci od 5 roku życia i dla młodszych, które chętnie grają na czas i nie mają problemu ze zdobywaniem punktów. Tak jak pisałam wcześniej, każdą grę można dostosować pod siebie i swoje młodsze pociechy. My na razie bawimy się z córką w „Kropka w kropkę”, ale na pewno przyjdzie taki moment, kiedy będziemy grali według zasad. Gra ma fajną formę, ciekawe wykonanie i trzeba się naprawdę skupić, żeby odnaleźć swój piktogram. Dla dorosłych będzie świetną grą towarzyską, która sprawdzi się w większym gronie znajomych.